Kiedy uczęszczałem na kurs dla kierowników i organizatorów wycieczek turystycznych, mieliśmy zajęcia również z przedstawicielami pogotowia górskiego (Gopr -Topr) oraz i innymi doświadczonymi przewodnikami i instruktorami wspinaczki. Wszyscy powiadali jak to turysta w górach powinien być ostrożny, przewidujący i odpowiednio do wyprawy przygotowany. Po za tym powinien się znać na pogodzie oraz musi mieć odpowiednie wyszkolenie, obuwie i ubiór.
Mawiali również, że dobra odzież i obuwie to rzeczy drogie ale warte zakupu. Po za tym taka turystyka nie jest tania.
Ale, czy rzeczywiście? Niespełna dwa tygodnie temu na szlaku w Sudetach widziałem wycieczkę szkolną złożoną z dzieci uczęszczających do podstawówki i gimnazjum, gdzie sprowadzali po kamieniach swoją panią nauczycielkę, wędrującą w balerinach. Tempo było zawrotne. może 05. km /h. Natomiast ona sama co chwilę miła inną, kwaśną minę, która rysowała się na twarzy.
Natomiast dzisiaj oglądając demotywatory ujrzałem obraz, którym chcę się podzielić na blogu również z Wami. :)
Źródło: demotywatory.pl
Nie wiem czy to wycieczka indywidualna, ale prawdziwy przewodnik dba o to by grupa nie zboczyła z wyznaczonej trasy. Taki tryb zapewnia wysoki poziom
wygody, a nawet luksusu, co doskonale uwypukla zdjęcie.
Nie wyobrażam sobie teraz burzy z gradem lub deszczu ze śniegiem :)
Być może dla turystów podążając od dołu jest to dodatkowa atrakcja. :) Japonki są fajne. Podobają się i Wam?
Oszołomów niestety nie brakuje. My podczas każdego naszego wypadu - niezależnie w jakie góry - te niższe i te wyższe spotykaliśmy takie "rozgarnięte inaczej osobistości". A co nauczycielki w balerinach, to nawet nie mam siły na komentarz. :/
OdpowiedzUsuńŻle przygotowane wycieczki szkolne już wielokrotnie były pokazywane jako ostrzegawcze przykłady dla innych. Jenak chyba to nie trafia do dużej części szkolnych organizatorów.
UsuńPozdrawiam :)
Pseudoturystyka teraz w modzie - japonki, sandały i inne tenisówki ... Czasem mam wrażenie, że to jakaś ukryta kamera albo inny dowcip.pl ... Refleksje przychodzą (albo i nie) dopiero na szlaku ...
OdpowiedzUsuńChyba sporo w tym racji ;)
UsuńPozdrawiam ;)
Fantastyczny post, a japonki bezcenne:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też pozdrawiam :)
UsuńZawsze byli i beda stuknieci .Niestety. Baleriny przynjamniej plaskie i zwykle wygodne. Widzialam wielokrotnie "madamy" w szpilkach i klapeczkach. I facetow w japonkach tez.
OdpowiedzUsuńJa jednego tez znam :)
UsuńNienawidzę tej totalnej głpoty wśród dzisiejszej młodzieży, oczywiście nie piszę o wszystkich, ale jest to niestety dosyć częsty obrazek w naszych Tatrach, o dziwo po stronie słowackiej nie ma takich "okazów głupoty" no chyba, że dzięki Polakom. Góry, każde, są bardzo niebezpieczne. Żal mi takich debili, bo inaczej się ich określić nie da.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
W naszych Tarach w okresie wakacyjnym jest bardzo dużo ludzi z przypadku. Dlatego chyba ta różnica?
UsuńPozdrawiam :)
Parę lat temu schodząc z Giewontu, kiedy pogoda zaczynała się psuć, spotkaliśmy czteroosobową rodzinkę idącą w górę: mama w białej bluzce z falbankami i żółtej krótkiej spódniczce i klapkach na koturnie, dzieci i tata w krótkich spodenkach i koszulkach na szelkach, dzieci mały na nogach tenisówki, a tata klapki. Zerwał się silny wiatr i zaczęło kropić. My ubraliśmy polary i kurtki, a oni nie mieli nic. Długo się zastanawialiśmy co się stało z tą rodzinką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Pozostaje mieć nadzieję, że mimo wszystko bezpiecznie wrócili do domu i wyciągnęli wnioski na przyszłość... Ja czytałam kiedyś o jakiejś kobiecie, która w sukience, butach na obcasie i z dwójką synów zmierzała z Piątki szlakiem prowadzącym przez Świstówkę do Moka ;]
UsuńI chyba tak było?
Usuńcóż...tak już zawsze będzie, nie zawsze dostosowany ubiór do zaplanowanej imprezki...a i w Czechach i na Słowacji natykałam się na różne dziwaczne ubiory...i ja będąc pierwszy raz w Górach Stołowych...lat nie powiem ile...było to w 6 kl. Szkoły Podstawowej pani wychowawczyni była na szpileczkach a ja w trampeczkach...chociaż był Pan przewodnik, ale nikt się temu nie dziwił...a i teraz kurteczki nie noszę...cóż w górach zawsze mi ciepło...ale buty mam dobre...ale przezorności nigdy nie za wiele...i powinno się dbać o swoje zdrowie i bezpieczeństwo a w szczególności innych nie narażać...
OdpowiedzUsuńI to jest fajna puenta :)
UsuńEj...no może to tylko do zdjęcia za łańcuch chwyciła. No nie sądzę żeby tak miała pusto pod czupryną!!!
OdpowiedzUsuńI bez plecaka z kosmetykami?
UsuńSkrajna głupota i zwykła bezmyślność
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Chyba niefrasobliwość?
UsuńOd wielu lat się o tym mówi, ale chyba zawsze będzie to grochem o ścianę :(
OdpowiedzUsuńMoże nie słyszała, ale widać chyba obyta dziewczyna :)
UsuńGłupota ludzka nie zna granic! To już nie bezmyślność, ale skrajna głupota!
OdpowiedzUsuńZgadzam się.
UsuńStawiam że to prowokacja - dziewczyna przebrała się na potrzeb e tego zdjęcia już na stoku. Przecież tam nie da się dojść w klapkach!
OdpowiedzUsuńLecz swoją drogą... pamiętam rajd harcerski przez Skamieniałe Miasto w Ciężkowicach oraz piskliwy a niecierpliwy głosik jednej z pań "harcmistrzyń" (nauczycielka przebrana w mundur harcerski) - "chłopcy, poproszę o pomoc" - ja i jeszcze kilku mieliśmy farta, dając nura w pokrzywy uchroniliśmy się przed wypatrzeniem, lecz inni w pięciu musieli holować przyciężkawe ciało pedagogiczne dobre trzy kilometry, bo ono wybrało się w bucikach na wysokim obcasie...
Tam na szczęście jest w większości piasek i pole obok. Tu niestety twarde lądowanie.
UsuńNo niestety ja słyszałam o takim przypadku i nie wydaje mi się, żeby to zdjęcie było podstawione...
UsuńJa nie jestem w temacie górskim obyta, bo po górach nie chodzę, ale w życiu (w życiu!) nie założyłabym na taką wędrówkę japonek! Takie rzeczy po prostu się wie.
Albo, jak w tym przypadku - nie :(
Kris - ciężkowickie skałki bywają bardzo zdradliwe, już niejedną połamaną kończynę i łeb rozbity stamtąd zwożono. Ale fakt, generalnie bezpieczniej tam niż na via ferrata.
UsuńAgnieszko - być może, nie przesądzam, tyle że dojść do tego punktu Orlej w japonkach to wyczyn sam w sobie. W temacie górskim obycie to miał Włodek Cywiński, ja także nie aspiruję do obycia. Różne są zresztą poglądy na to co w górach, w czym w góry itp. Ja tam preferuję trampki - fakt bolą podeszwy, ale przyczepność mam lepszą i lepiej czuję skały niż w grubych butach, ktoś inny powie że jestem kandydatem na klepsydrę...
Pozdrawiam
Każdy odpowiada za siebie. A takie przykłady nieodpowiedzialności są najczęściej spowodowane kompletną niewiedzą w temacie. Tak jak w ostatnim wiele akcji pomagania turystom na Orlej czy Rysach, bo zaskoczył ich śnieg. I ja im wierzę. Ich zaskoczył, bo nie orientują się w temacie gór zupełnie. A, że to jest oczywiste dla wszystkich obytych z Tatrami, to inna kwestia.
OdpowiedzUsuńTatr nie potrzeba, na Babiej tez umie zaskoczyć, ba na Magurze, choć to pagórki w porównaniu z Tatrami, diametralne załamanie pogody to żadna anomalia.
UsuńNiestety, większość ludzi jeździ w góry bez jakiejkolwiek wiedzy podstawowej i bez odpowiedniego przygotowania. Jak to się przeważnie kończy każdy wie.
OdpowiedzUsuń