Dziwne pytanie?
Po części odpowiedź można znaleźć w tym poście. Niemniej jest to tylko jedna z perełek, która pokazuje - dlaczego Śląsk jest Piękny?
W południowej części dzielnicy Ruda (w Rudzie Śląskiej) między ulicami Wolności i Raciborską usytuowany jest szczególny kwartał z niepowtarzalnym i nie spotykanym gdzie indziej dziedzińcem wewnętrznym, do którego prowadzi łukowa brama. Plac z otaczającą go zabudową stanowi typowy przykład budownictwa przemysłowego dla przełomu XIX i XX w. W Rudzie Ślaskiej chyba jest najwięcej takich kolonii, gdzie do dziś pozostały ślady śląskiego osiedla robotniczego, często do dzisiaj nazywanych. familokami. Jak na ówczesne czasy takie osiedla były bardzo przemyślane i praktycznie urządzane. Niemniej na tym placu nawierzchnia i całe zbiorowe podwórko nie było w ogóle utwardzone jak jest w tej chwili.
Na chwilę obecną na tym robotniczym osiedlu wile się zmieniło. Wcześniej wzdłuż całej długości placu wymurowane z cegły ciągi komórek gospodarczych tzw. „chlewików”. Chlewiki to pomieszczenia gospodarcze, które znajdowały się na osiedlach robotniczych obok familoków w podwórzach, w których mieszkańcy trzymali węgiel i hodowali drobny inwentarz świnie, króliki lub drób. Były one zlokalizowane na podwórzu i przypisane do każdego mieszkania w familoku.
Podczas ostatniej przebudowy, zlikwidowano cały ciąg „chlewików”, celem poprawy walorów estetycznych tego miejsca, dostosowano przestrzeń do „nowych” potrzeb mieszkańców. Ze względu na historyczne walory tego miejsca zachowano jego „historyczny rys” pozostawiając nienaruszony układ komunikacyjny oraz zostawiając jeden „chlewik” od strony południowej, poddany renowacji jako „pomnik” mijającej epoki. Przestrzeń po pozostałych 6 „chlewikach” została zaaranżowana dokładnie w ich obrysie.
Wokół tych miejsc wykonano opaskę z nawierzchni w kolorze szarym o szerokości 80-90 cm.
Centralnie usytuowany został plac zabaw dla dzieci z huśtawkami i dużą piaskownicą, który został odcięty, wyizolowany od zabudowy mieszkalnej dwiema równoległymi ścianami wykonanymi z czerwonego klinkieru. Na teren placu zabaw wchodzimy przez 2 bramy - portale o łukowym wykończeniu.
Na placu zostały także zaprojektowane 2 place gospodarcze. Ich architektura nawiązuje bezpośrednio do otaczających budynków. Wykonane z czerwonej cegły klinkierowej o cztero-spadzistym dachu pokrytym dachówką ceramiczną, posiadają 2 furtki drewniane o wzornictwie zaczerpniętym wprost z „chlewików”.
Pozostały teren to przestrzeń na zieleń, rekreację i tymczasowe miejsca postojowe wykonane z ażurowych płyt wysianych trawą, co pozostawia teren biologicznie czynnym. Wszystkie ciągi pieszo-kołowe zostały wykonane z kostki brukowej. W efekcie realizacji projektu powstała przestrzeń publiczna, która jest wizytówką tej części miasta, zachęca do spacerów oraz odpoczynku mieszkańców oraz gości, a plac zabaw odwiedzają również dzieci z okolicznych osiedli.
Niestety jest to tylko fragment całej kolonii robotniczej „Carl Emanuel” (Karmańskie) około 12 lat temu rozpoczęły się wyburzenia pozostałej części familoków na osiedlu Karmańskie. Dziś w tym miejscu jest DTŚ, oraz powstał węzeł drogowy i kompleks handlowo magazynowy Ruda Park.
Oto jak kiedyś wyglądało Karmańskie [fotografia z Foto Polska]
Źródło: slaskie.pl
Lubię takie historyczno-fotograficzne retrospekcje.
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że pokazujesz takie miejsca i dobrze, że one jednak pozostają, że jest pomysł na jakąś ich rewitalizację, pokazanie historycznych wartości. Smutne jest to, że najczęściej jednak giną, bo tak jest najprościej - wyburzyć, żeby powstało miejsce na jakieś koszmarne bloki, centra handlowe, etc.
OdpowiedzUsuńWartościowy wpis, dobra robota - jak zwykle :-)
Lubię takie miejsca :)
OdpowiedzUsuńA Śląsk jest fajny :-)
Super zdjęcia :-)
Bardzo przyjemna "fotorelacja". Sam fotografowałem na Karmańskim raz tylko w życiu - w zeszłym roku. To co mnie uderzyło to ta poremontowa sterylność i taka "nierealność". Zupełnie coś innego do czego nas przyzwyczaiły nas przez lata fotoreportaże o regionie, eksponujące brud, biedę, bylejakość. Oczywiście renowacja generalnie na plus.
OdpowiedzUsuńWarto wiedzieć, że to tylko część z dawnego świata - to nie tylko familoki wyburzone pod trasę średnicową ale też znacznie wcześniej po drugiej stronie ul. Wolności (z pewnością stały jeszcze w 1980), ale one były znacznie mniej spektakularne.
Są na Śląsku familoki jakby zapomniane, zaniedbane. Te, z Rudy Śląskiej są autentycznie ładne i bardzo zadbane.
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący wpis i jak zwykle piękne zdjęcia.
Pozdrawiam serdecznie:)
O, NIkiszowiec mi się przypomniał - też lubię Śląsk, familoki i industrial!
OdpowiedzUsuńO! Jak ciekawie opowiedziane i pokazane! Lubię to:)
OdpowiedzUsuńTyle slyszalam o familiokach i musze sie przyznac, ze to co pokazujesz bardzo mi sie podoba, mysle, ze beda dopieszczane i holubione, by przetrwaly "na zawsze"...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam dziwne wrażenie, jakbym widziała już kiedyś te podwórka w jakimś filmie...
OdpowiedzUsuńCzy to może być możliwe? ;)
miejsce bardzo mi się podoba :) fajne zdjęcia !
OdpowiedzUsuńhttp://nikoladrozdzi.blogspot.com/
Lubię taką architekturę, ma wiele uroku a po renowacji prezentuje się naprawdę pięknie. mnie jednak ciekawi standard mieszkań. Z tego co słyszałam były one raczej niewielkie nie wszystkie miały łazienki itd. jak to teraz wygląda, wiesz coś o tym? W Otródzie jest ulica gdzie stoją podobne familoki, w których przed wojną mieszkali kolejarze, jednak o wiele skromniejsze architektonicznie. Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńZadziwiające piękno. Przejeżdżając przez te tereny, głównie pociągiem, nie sposób dostrzec takich perełek. Im dłużej czytam Twoje wpisy z Twoich okolic, tym bardziej dojrzewa we mnie ochota by odwiedzić na dłużej ten region naszego kraju.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Fajnie opisane i fotki , poczułam się tak jak bym zwiedzała to miejsce osobiście .Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPo odnowieniu nawet nie przypominają typowych familoków. Wiele takich osiedli w naszych miastach, fajnie o nich piszesz i pokazujesz. Świetne zdjęcia, sądząc po komentarzach zachęciłeś wielu do odwiedzenia naszego Śląska. Chwała Ci za to :)
OdpowiedzUsuńFamiloki tak jak np. przy folwarczne czworaki miały coś czego nie posiadają współczesne blokowiska ani dzielnice domków jednorodzinnych... przestrzeń wspólną - takie miejsce, gdzie możną usiąść zagrać z kumplami w karty, wypić piwo, posłuchać jak baby się kłócą, dzieciaki wrzeszczą a zakochani chyłkiem szukają intymnego kąta...
OdpowiedzUsuńPodobnie było w kamienicach czynszowych. Dziś atomizacja społeczeństwa może nie sięga takich szczytów jak na dalekim wschodzie ale jest równie niepokojąca.
Pięknie to wszystko wygląda. Czysta cegła ma swój urok. Poszukuję zdjęcia karmańskiego z lat 80 tych, 90 tych.
OdpowiedzUsuń