Na dziedziniec pałacu Ogińskich od strony T. Kościuszki doprowadza ozdobna brama.
Widok od strony ul. Konarskiego.
Wejście główne.
Wejście boczne skrzydła lewego pałacu.
Kaplica p.w. Świętego Krzyża (Ogińskich), należąca do zespołu pałacowo- parkowego. Od strony ul. Starowiejskiej.
Widok w kierunku ul. Kościuszki, gdzie widać budynek Kurii Biskupiej i gmach archiwum miejskiego.
W miejscu dzisiejszego pałacu pierwotnie istniały dwory drewniane, swoją historią sięgające czasów pre lokacyjnych miasta. Pałac murowany został wybudowany przed 1730 r. przez Kazimierza Czartoryskiego. W kolejnych latach remontowany i przebudowany. Pomiędzy 1769 i 1770 generalny remont pałacu przeprowadził Michał Fryderyk Czartoryski, syn Kazimierza Czartoryskiego, a w latach 1779-1781 na zlecenie Aleksandry Ogińskiej pałac gruntownie przebudował architekt Stanisław Zawadzki. Dzięki tej przebudowie pałac otrzymał klasycystyczną bryłę i wystrój.
Bywali tu przedstawiciele znamienitych polskich rodów: Braniccy, Potoccy, bohaterzy narodowi, w tym Tadeusz Kościuszko, poeci epoki oświecenia: Julian Ursyn Niemcewicz, Franciszek Kniaźnin, Franciszek Karpiński, a także król Stanisław August Poniatowski.
Po śmierci Aleksandry Ogińskiej majątek po niej odziedziczyła Izabela Czartoryska, która w 1807 r. zamieniła dobra siedleckie na dobra rządowe na Lubelszczyźnie. Od tego czasu pałac stał się obiektem użyteczności publicznej. W czasach II wojny światowej został spalony. W trakcie odbudowy w 1950 r. przekształcono w stopniu znaczącym wnętrza, dostosowując je do potrzeb nowych użytkowników. W 1953 r. wzniesiono, na dziedzińcu pałacu od frontu pomnik w kształcie sarkofagu poświęcony poległym w walkach o wyzwolenie narodowe i społeczne w latach 1939-1945. Obecnie pałac jest administrowany przez Akademię Podlaską.
Wychodząc z dziedzińca pałacowego przez ozdobną bramę trafiamy na ul. Konarskiego, gdzie do dzisiaj pozostało sporo zabytkowej i cennej zabudowy.
Ul. St. Konarskiego.
Budynek Liceum obecnie.
A tu trochę historii. ;)
Liceum im. Hetmana Stanisława Żółkiewskiego jest spadkobiercą znakomitej tradycji siedleckiego szkolnictwa średniego.
Od 1844 w klasycystycznym gmachu, zaprojektowanym przez wybitnego architekta Antonio Corraziego, mieściło się gimnazjum gubernialne, które zostało przeniesione z Łukowa.
II połowa XIX wieku była dla Szkoły czasem trudnym. Władze zaborcze starały się za wszelką cenę obniżyć prestiż placówki, ciągle ją reorganizując. Polityka rustyfikacyjna jeszcze bardziej mobilizowała środowisko profesorów i młodzieży o kultywowanie tradycji patriotycznych. Zatem, kiedy wybuchło w 1863 roku powstanie styczniowe wielu uczniów tej szkoły wzięło udział w tym niepodległościowym zrywie a wsród nich Aleksander Głowacki (Bolesław Prus). W wyniku represji popowstaniowych ponownie zreorganizowano szkołę, zakładając, iż będzie kształciła młodzież z rosyjskich rodzin wojskowych i urzędniczych. Faktycznie jednak młodzież polska stanowiła 80% uczniów, która czynnie przeciwstawiała się rusyfikacji, tworząc koła samokształceniowe, zakonspirowaną "latającą" bibliotekę itp.
I wojna światowa przyniosła Polsce po 123 latach zaborów niepodległość. Zaczęły powstawać na nowo polskie instytucje. Jedną z nich było Królewsko-Polskie Gimnazjum im. Hetmana Stanisława Żółkiewskiego w Siedlcach. Aktu upaństwowienia Szkoły dokonał Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego - Antoni Ponikowski (wychowanek siedleckiego gimnazjum). Od roku 1920 Szkoła posiadała dwa wydziały: matematyczno-przyrodniczy i humanistyczny. Z tego drugiego w roku 1923 powstało odrębne gimnazjum im. Bolesława Prusa.
Lata międzywojenne to okres świetności Szkoły. Nauczyciele, uczniowie i absolwenci stanowili elitę intelektualną Siedlec. Gruntownie wykształceni pielęgnowali tradycje patriotyczne. Kiedy w 1939 roku wybuchła II wojna światowa Szkoła kontynuowała nauczanie konspiracyjne. Po zakończeniu wojny Liceum Żółkiewskiego (pod różnymi nazwami w zależności od reformy) działało nieprzerwanie do 1961 roku, kiedy to władze oświatowe zlikwidowały szkołę, argumentując tę decyzję reorganizacją szkolnictwa.
Absolwenci "Żółkiewskiego", spotykając się systematycznie co kilka lat na zjazdach koleżeńskich marzyli o reaktywacji placówki. Ich pragnienia spełniły się w 1991 roku, kiedy na nowo powołano Liceum Żółkiewskiego.
Idąc dalej w kierunku ul. Świrskiego trafiamy na gmach byłego teatru, w którym obecnie znajduje się USC i "Pałac Ślubów".
Ul. Świrskiego: Bryła Starego Teatru z 1840 r. W tej chwili jest tu USC.
USC - u zbiegu ul.Świrskiego i Konarskiego
źródła:http://zolkiewski.siedlce.pl, siedlce.pl
Dziękuje za uwagę i komentarze. :)
Wyświetl większą mapę
Przepięknie pokazane ,ciekawe opisy .Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję ! Pozdrawiam również. :)
UsuńSuper, świetne miejsce. Od lat jest już na mojej liście, może przyszłym latem... Podoba mi się taki pałac, inne budynki również, choć moim ulubionym, niedoścignionym, dla mnie najpiękniejszym jest pałac w Puławach.
OdpowiedzUsuńW Puławach też już dawno nie byłem. :) Siedlce warte zobaczenia. Tu styka się stary i nowy świat. ;)
UsuńPiękne miasto, no i widać że mają tam głowę do ich utrzymania. Bardzo ciekawie napisane!
OdpowiedzUsuńDziękuje i pozdrawiam serdecznie. :)
UsuńDobrze, że takie miejsca znalazły stosowne użycie. Oby takich więcej.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, bo najważniejsze by obiekt miał pewnego gospodarza. ;)
UsuńMiło dla odmiany zobaczyć pałac, który nie popadł w ruinę i zapomnienie ... Przepiękny obiekt :)
OdpowiedzUsuńBardzo wartościowy cały kompleks. O parku już niebawem.
UsuńPozdrawiam serdecznie. ;)
Piękna relacja :)
OdpowiedzUsuńDziękuje i zapraszam ponownie XD
UsuńTo moje tereny:) Pięknie opisałeś historię. W Puławach jest podobny w wyglądzie. Gdyby wiatry zawiały Cię jeszcze raz na te tereny, proponuje zajrzeć do pałacu Zamoyskich w Kozłówce koło Lublina. Cudowne wnętrza, zachowany wystrój, bywają w budynku obok tematyczne, bardzo ciekawe, wystawy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW Kozłowce nie byłem, ale wiem że trzeba. :)
UsuńPozdrawiam.
Ale tam ładnie ;d
OdpowiedzUsuńFaktycznie, teraz jest to miejsce godne polecenia.
UsuńBardzo zadbane obiekty prezentujesz ze Wschowy. Pałacyk bardzo malowniczy. Czysto, schludnie, podoba mi się, szkoda, ze tak daleko, bo chętnie bym zawitał w tamte strony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Może po drodze będziesz kiedyś jechał:)
UsuńPozdrawiam. :)
Pięknie, ciekawie historycznie i nastrojowo. Planowaliśmy tam zajrzeć w tym roku i dzięki Tobie mam choć troszeczkę tego co mam nadzieje zobaczyć wiosną.
OdpowiedzUsuńPolecam eis na przyszłość.
UsuńPozdarwiam ;)
Piękne miejsce bardzo zadbane i jak zawsze interesująco opisałeś historie pałacu i okolicznych zabudowań.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jak każde miasto ma swoje bardziej i mniej błyszczące oblicza ;) Będzie jeszcze inny post na ten temat. ;)
UsuńPozdrawiam również.
Mnóstwo, ale to mnóstwo jest przeróżnych ciekawych miejsc w naszej ojczyźnie i to tam, gdzie nikt nie spodziewałby się ich.
OdpowiedzUsuńPiękny jest ten pałac, może podejmę tam jakieś studia podyplomowe ? Właśnie wczoraj o nich czytałam. W takim pięknym miejscu można się uczyć całe życie...
Co prawda mogliby jeszcze pokusić się o jakieś rabaty kwiatowe....
Ciekawa była ta Twoja dzisiejsza wędrówka.
Czartoryscy mieszkali wszędzie, chyba w każdym zakątku naszego kraju.
Serdeczności
Rzeczywiście masz racje, dobrze, że korzystając z pomocy wiele zabytków odzyskuje swój blask.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
what a grand estate! love the yellow leaves. even the simplest of residences can still enjoy their beauty. :)
OdpowiedzUsuń(no, that was not frozen water the squirrel was drinking from. no freezing weather yet in texas.) :)
Cieszę się, że to miejsce jest zadbane. Budynki wspaniale odnowione i są wykorzystywane. Miejsce jest warte zwiedzenia i muszę o nim pamiętać jadąc w tamtym kierunku. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWarto się zatrzymać przynajmniej na jeden dzień.
UsuńPzodarwuiam również. ;)
Zrobiłam to, co robię najczęściej. Przeczytałam i .... coś mnie oderwało, poszłam i nie wróciłam.
OdpowiedzUsuńWszystkie budynki pokazane w tym poście są wyjątkowo dobrze utrzymane. Miały szczęście. Świetna jest ich historia. Świetni użytkownicy i goście.
Jak wiele zabytków zostało zniszczonych bezpowrotnie. Na przykładzie Siedlec widać, że nie musiało tak być. Widać dobrą rękę gospodarza.
Pozdrawiam:)
Niewątpliwie sporo w tym racji. Niemniej po wojnie jak i w czasie obecnym sporo nowo - wybudowanych obiektów nie licuje z dotychczasowym klimatem zabudowy. Ale o tym innym razem. ;)
UsuńPozdrawiam. :)
Nie wiedziałam, że Siedlce są tak piękne, chętnie się tam kiedyś wybiorę, na razie planuję na przyszły rok odwiedziny, od Białegostoku w górę. Bardzo lubię wszelkie zamki i pałace, jestem ciekawa czy można go zwiedzać w środku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Siedlce są czyste na ogół i w mirę zadbane. :) Warto tu zajrzeć. :) Świetna jest legenda o Jacku - symbolu Siedlec, która dotyczy wszystkich przybywających tu po raz pierwszy. ;)
UsuńPozdrawiam.
Pięknie tam. Ładnie opisałeś historię tego miejsca. Chciałabym tam kiedyś pojechać.
OdpowiedzUsuńChcieć to móc. Jeśli są chęci, łatwiej zrealizować palny. :) Gorąco pozdrawiam :)
UsuńDokonale opísané miesto. U nás sa týmto stavbám hovorí kaštieľ. Je v peknom prostredí a je aj pekne udržiavaný.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo ciekawie napisane.
OdpowiedzUsuńSzkoda siedleckiej drewnianej zabudowy, która w żaden sposób nie jest chroniona. Jest niepowtarzalna i bardzo szybko traci się podlaskiego krajobrazu, a w ich miejsce powstają potworki.
OdpowiedzUsuńDziękuje za odwiedziny i pozdrawiam :)