poniedziałek, 25 grudnia 2017

Zabrze-Mikulczyce: podobóz KL Auschwitz – „Hindenburg”.

Dzisiaj chciałbym zwrócić uwagę na obiekty w Mikulczycach, które klika lat temu zostały zrównane z ziemią podczas budowy Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej - na byłym terenie PGR Wesoła. Pisałem o tym kiedyś w temacie: Zabrze Milkulczyce - PGR Wesoła Mieścił się tam jeden z obozów jenieckich i pracowników przymusowych podobozu KL  Auschwitz – „Hindenburg”. 



Wejście do pomieszczenia obozu od strony ul. Folwark Wesoła 



Tuż za płotem obozu znajdowała się leśniczówka, która przerwała do tej pory.


Poniżej ceglane ziemianki, które służyły jako miejsca zakwaterowania i pobytu po pracy 


Widok od strony polnej drogi noszącej nazwę Folwark Wesoła




Wnętrza betonowych baraków z wychodzącymi nieco ponad powierzchnie ziemi małych zakratowanych okienek



W zabrzańskich zakładach przemysłowych podczas II wojny światowej zatrudnionych było kilka kategorii pracowników przymusowych: jeńcy (sowieccy, brytyjscy, jugosłowiańscy, a po ’43 roku także włoscy, ze stalagu Lamsdorf VIII B, Lamsdorf 344 oraz Teschin VIII D i B), cywilni pracownicy przymusowi, w tym Francuzi, Polacy, Ukraińcy i Białorusini, a od 1944 r. również Finowie, którzy prawdopodobnie byli zatrudnieni na terenie huty szkła (przy ul. Piastowskiej wybudowano dla nich dwa baraki) oraz więźniowie obozów koncentracyjnych (Żydzi polscy i czechosłowaccy z KL Auschwitz)



Wnętrza







Prawdopodobnie jako pierwszy został wybudowany obóz ten Mikulczycach przy kopalni „Abwehr”, tuż obok byłej leśniczówki. 





O zgodę na jego budowę wystąpiono już w 1939 r. Przeznaczony był początkowo dla pracowników z terenów polskiego Śląska, wcielonych w 1939 roku do Rzeszy. Później do obozu trafili jeńcy brytyjscy i sowieccy. W trakcie wojny był intensywnie rozbudowywany i był to największy kompleks obozowy na terenie Zabrza, składający się z kilku komand roboczych. Komanda robocze  nosiły nazwy w zależności od narodowości przetrzymywanych tam jeńców. Komanda włoskie otrzymywały nazwę „It” od Italii, sowiecki „R”, brytyjskie „E”. Do tych oznaczeń dodawano numer. Ta sama spółka wybudowała także obóz dla pracownic przymusowych za cechownią kopalni „Abwehr” w Mikulczycach oraz jeńców zatrudnionych w kopalni „Castellengo”. Niestety dokładnie  nie wiem, gdzie ten kobiecy obóz był zlokalizowany. 

Jednak ciesze się przynajmniej z tego, że pozostał przynajmniej jakiś ślad po obiektach, które może nie należą do chlubnej przeszłości, ale tu były i mogą stanowić lekcje dla obecnych i przyszłych pokoleń :(  

Niestety na wojnie są wszyscy przegrani -  wygranych nie ma. 



Innym ciekawym miejscem jest obelisk postawiony ku pamięci górników, którzy stracili życie w kopalni Abwer. Przez lata, po upadku PGR-ów teren był zapomniany i zachwaszczony. Na szczęście  sytuacja zmieniła się na lepsze.



  
Uzbrajając strefę ekonomiczną miasto Zabree  nie szczędziło grosza w tworzenie od podstaw tego urokliwego skweru przy Folwarku Wesoła (pomiędzy Rokitnicą a Mikulczycami), gdyż miejsce to jest nierozerwalnie związane z historią miasta i zabrzańskim górnictwem. To właśnie tu, jeszcze przed wojną, w 1925 roku postawiono kamienną płytę upamiętniającą ofiary ówczesnej katastrofy górniczej - podziemnego pożaru w kopalni Abwehr w dzisiejszych Mikulczycach. 10 stycznia 1923 roku w chodniku głównym na głębokości 282 metrów, na skutek defektu lokomotywy wybuchł pożar, który odciął 47 górnikom drogę ewakuacji. Dwóch z nich uratowało się uciekając chodnikiem do położonego niżej pokładu. Pozostałych 45 udusiło się lub zatruło od gazów pożarowych.



O akcji ratowniczej w tamtych czasach nie było nawet mowy. Zdołano jedynie zamknąć tamy pożarowe, tak by ogień się nie rozprzestrzenił. Dopiero po ośmiu miesiącach, pod kontrolą urzędu górniczego, nowowybudowanymi chodnikami dotarto do miejsca pożaru i przewietrzono je. Wydobyto 27 mocno spalonych zwłok, ale osiemnastu kolejnych, również spalonych i leżących w zawalonym chodniku, ze względów bezpieczeństwa pozostawiono pod ziemią na wieki. To właśnie ich pamięci poświęcono obelisk, postawiony dokładnie w miejscu, pod którym doszło do tragedii.



Po II wojnie światowej władze komunistyczne nie dbały o obelisk z wyrytymi niemieckojęzycznymi imionami. Te nakazano wręcz skuć, zaś miejsce to stało się zapomniane - stojąc koło zniszczonej gruntowej drogi w szczerym polu, przez dekady zarastało chaszczami. Do tego stopnia, że tylko najwytrwalszym pasjonatom historii. 




Obelisk na cześć poległych górników

Sytuacja zmieniła się 2-3 lata temu, kiedy przystąpiono do uzbrajania całej nowej strefy ekonomicznej. Wówczas prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik zdecydowała, by miejsce to godnie upamiętnić, nie tylko eksponując oryginalny obelisk, ale także tworząc zieloną przestrzeń do rekreacji, która przyciągałaby mieszkańców i przechodniów. W tej chwili wyznaczono trasy spacerowe oraz ścieżki rowerowe, którymi można zwiedzać teren z rożnych kierunków.  

Zapraszam również do wątku: Zabrze Milkulczyce - PGR Wesoła

Ubolewam, że w miejscu obozu, gdzie zapewne wielu ludzi straciło życie nie postawiono nawet jakiejś tablicy upamiętniającej  to straszne miejsce.  

Źródło: nowinyzabrzanskie.pl
            gloszabrza24.pl

środa, 20 grudnia 2017

Na Babią Górę

Na audiencji u "Królowej Beskidów" nie byłem już od kilku lat, pomimo ze wcześniej bywałem wielokrotnie. Tym razem obiecałem płci pięknej wyprawę na sam Diablak. Sam szczyt czasami bywa nieprzyjemny i wietrzny i chyba stad ta nazwa?. Po wcześniejszej obserwacji pogody zapowiadało się fajnie, ale jak to w górach bywa - oni (meteorolodzy) swoje a góry dyktują swoje warunki. Tym razem było bez niespodzianek. Dzień zapowiadał się w miarę ciepły i pogodny. Po przebyciu z GOP-u 148 km. zaparkowaliśmy  konika trochę poniżej  przełęczy Krowiarki. 


Szczyt Babiej Góry widziany od Strony Głowniaka 

Potem zakupiliśmy bilety do parku i ok.10.00 wchodzimy na szlak. Nawet ludzie nie było wiele. Najpierw trasa szlaku dość monotonie, ale cały czas wiedzie po górę.  Po ok. 1 godz. marszu doszliśmy na szczyt Sokolicy, skąd roztaczają się rozległe panoramy w trzech kierunkach. 

Trasa: Przełęcz Krowiarki - Sokolica - Kępa - Główniak - Babia Góra (Diablak 1725) - )( Brona - Markowe Szczawiny - Górny Płaj - Mokry Stawek - )( Krowiarki 









 Na trasie










Sokolica - punkt widokowy




Wy dalej czerownym











 


















Ach te Taterki




Z mojego punktu widzenia ten odcinek podejściowy chyba jest najmniej ciekawy a zarazem najbardziej umęczliwy. Teraz czeka nas przyjemniejszy odcinek z widokami, które dostrzegamy przez  kosodrzewinę i rzadki skarłowaciały las.  Przed nami kolejne szczyty: Kępa, Gówniak (Główniak)  i wiele mniejszych skalistych wierzchołków, które nazywane są "Wołowymi Skałami".  Cała trasa jest bardzo przyjemna, pod warunkiem, że jest dobra pogoda. Po drodze w punktach widokowych oraz przy szczytach głównych przygotowane są miejsca na wypoczynek. Ok.13.00 meldujemy się na Diablaku (1725 m. npm.) Z odpoczynkami droga zajęła nam 3 h. Teraz znów popas w widokiem na Tatry i Wlk. Chocza w oddali.  Szczyt nawet jak na takie warunki nie jest zbyt zatłoczony. Po raz pierwszy  w moim życiu (nie krótkim) mogłem zdjąć koszulkę na Diablaku. Podobnymi opiniami dzieliło się wielu innych turystów, którzy jeszcze na takie warunki pogodowe nie trafili przez dziesiątki lat. Podzielam takie odczucia.








I jest pięknie 



 Sam szczyt i alpejski charakter Królowej bardzo się spodobał moim dziewczynom. Po należnym odpoczynku obraliśmy kierunek do schroniska na Markowych Szczawinach przez przeł. Brona - szlakiem czerwonym.  Przy schodzeniu trzeba było jednak uważać, albowiem szlak prowadzi cały czas po kamieniach a później trzeba było pokonać strome schody. 



























Na )( Brona kolejny popas i zejście do schroniska na Markowych Szczawinach. W samym schronisku  nie było źle, bez problemu można było znaleźć stolik do konsumpcji. Jednak mając w pamięci stare schronisko zdaje się, że było jakby klimatyczniej ;)













Po kolejnej przerwie pozostał tylko przemarsz niebieskim szlakiem na Krowiarki - czyli )( Lipnicką, zwaną od niżej położonej miejscowości na Orawie. Jednak i tutaj sporo rożnych atrakcji po drodze. Min. dwa stawki oraz dzika przyroda z dolinkami z których spływały strumyki z krystalicznie czystą wodą. Ok 17;00 doszliśmy w końcu do parkingu. Dziewczyny miały już dość, ale z wycieczki były bardzo zadowolone.






Żurek nawet był dobry, tylko naczynia chyba minionej epoki ;)










Perć Akademików


Mokry Stawek


















I w taki sposób nasza wycieczka dobiega końca, kiedy dochodzimy do Krowiarek. Tuż obok parkingu buduje się gospoda na wzór schroniska. Kilka lat temu było głośno na ten temat. Gdyż obiekt powstał na terenie Parku Narodowego. Jak widać jedni mogą mniej a inni więcej ;)

Odległość  14 km. 
Czas przejścia z przerwami i przystankami 7 godzin