wtorek, 30 stycznia 2018

Beskid Mały - z Przegibka na Magurkę i z powrotem

Beskid Mały dla mnie jest miłą odskocznią od dnia codziennego z dwóch powodów. Jeden jest taki, że dość blisko,  natomiast ten drugi -  o wiele ważniejszy - na ogół jest bardzo mało ludzi. 


Widok z Magurki w kierunku wschodnim 

Tym razem jednak się trochę przeliczyłem. Kiedy zajechałem na )(  Przegibek, było tak dużo samochodów, że z parkowaniem był mały kłopot, ale się udało. Z reguły też zaglądam do tutejszego baru na piwko, ale lanego nie było. Pani poleciła browarka na Magurce. Zamówiłem już jednak żurek na przyszłość, by nie zabrakło, kiedy wrócimy za kilka godzin. Żurek tutaj był zawsze bardzo dobry.  


)( Przegibek




Zatem czas wyruszyć na trasę. Pomimo, że  w dolinach temperatura była dodatnia i obawiałem się błota na szlaku. Tutaj się okazało, że temperatura jest minusowa i pogoda jakby bardziej przejrzysta.
Na dole zapanował smog. 






























 Stary widok - schronisko PTTK - Pod Tułem (w tej chili już nie istnieje)


Na szczycie


 Schron na Magurce








Pasmo Hrobaczej Łąki z widocznym krzyżem




Żar w oddali




Troszkę śniegu w górach












Z widokiem na Bielsko-Białą


 Palenica nad grzbietem Nowego Światu


 Skrzyczne w oddali


Pomimo sporego ruchu turystycznego, uważam, że wycieczka udana i aku podładowane :) Żurek na nas czekał i był wyśmienity :)


Barowa pieczątka na Przegibku 

Co prawda plany były ambitniejsze, ale co się odwlecze.... 

czwartek, 25 stycznia 2018

Bytom - staromiejskie perełki

Na temat bytomskiej architektury pisałem już wielokrotnie, ale kiedy przechadzam się po mieście z aparatem, to zawsze zadzieram głowę do góry.  Niestety po wojnie miasto ze względu na zalegający pod ziemią węgiel doprowadzono do totalnej ruiny. Ponadto polityka władz państwowych nie sprzyjała splendorowi bogatej wcześniejszej architektury, która jako spuścizna pozostała po niemieckim właścicielu. W wielu wypadkach likwidowano wieżyczki oraz bogate zdobione zwieńczenia dachowe, bo nie pasowało to socjalistycznej propagandy, że każdy miał być szaro-bury i wolny od przepychu.  Niestety lata 90-te dla miasta okazały się gorsza jak wojna. W przeciągu kilku lat zlikwidowano ok. 50 tys. miejsc pracy. Te decyzje zaważyły na życiu miasta oraz jego mieszkańców. Masowe bezrobocie, a co za tym idzie narastająca patologia, bieda i degrengolada władz doprowadziły do zadłużenia miasta i totalnej pustki w kasie miasta. Na szczęście powstałe wspólnoty mieszkaniowe  oraz prywatni właściciele starają się, by te piękne budowle odzyskiwały wcześniejszy blask. 

A oto i niektóre budowle, które moim skromnym zdaniem zasługują na uwagę.  


Ul. Podgórna


Pl. Grunwaldzki


Ul. Janty

Pl. Rodła




Ul.Podgórna


Bytom - sekrety Placu Grunwaldzkiego





Ul.Katowicka


Najstarsza budowla sakralna przy Rynku


Ul. Kościelna


Secesyjna kamienica przy ul. Janty

Przed kilkoma laty pojawiło się dla Bytomia światełko w tunelu.  Trzy miasta: Bytom, Łódź i Wałbrzych – szczególnie dotknięte m.in. procesami restrukturyzacji przemysłowej i degradacji infrastruktury – włączono w mechanizm tzw. Obszarów Strategicznej Interwencji, jako wymagające specjalnych działań państwa (Bytom w ramach OSI ma w najbliższych latach otrzymać 100 mln euro z UE, a Radzionków 5 mln.)

Bytom, Łódź i Wałbrzych zostały też wybrane przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju do ministerialnego pilotażowego projektu rewitalizacji. Ich samorządy w ramach pilotażu mają wypracować tzw. dobre praktyki rewitalizacyjne, które będzie można zastosować w innych polskich miastach. Co z tego wyjdzie czas pokaże. Jednak spora ilość środków przewidziana jest na remont kościołów i szkolenia dla bezrobotnych oraz programy dla patologii.   

Moim skromnym zdaniem cała idea ma małe szanse powodzenia, ponieważ  sytuacja Bytomia wymaga, by w mieście stworzyć dobre  warunki do życia.  Natomiast młode społeczeństwo przyglądając się bliżej polityce władzy, woli wybrać sobie inne miejsce do zamieszkania.  I bynajmniej odrestaurowanie kościołów, do których i tak ludzie coraz rzadziej uczęszczają, nie stworzy warunków, by przyciągać tu nowych młodych mieszkańców, albo nawet zatrzymać na dłużej tych, którzy pracują w ościennych miastach. Ludzie nie są ślepi. 

I choćby udało się odrestaurować niektóre kamienice i stworzyć  ogródki warzywne, to przyczyna upadku miasta nie pozostanie zlikwidowana. A co więcej, wszystkie pustostany, i wyszabrowane z wszelkich elementów metalowych i drewnianych podwórka oraz bramy, podpowiadają gdzie leży przyczyna upadku społeczeństwa, a co za tym idzie i miasta.


Zaułek w sercu miasta 

 Najważniejsze chyba jest to, by znaleźć pomysł na przyczynę szybko rozwijającej się patologi w młodych rodzinach, gdzie niczym gangrena - taki sposób na życie udziela się już małym dzieciom.  I bynajmniej w tym przypadku "500 + " chyba nie jest najlepszą receptą na wyjście miasta z kryzysu?