Kiedy spojrzy się na budynek bytomskiego dworca, to się płakać chce. I nasuwają się wspomnienia, kiedy to do Bytomia przyjeżdżał jeden z najszybszych pociągów świata.
Latający Ślązak
Latający Ślązak (niem. Fliegender Schlesier, śl. Latający Pieron) - nazwa pociągu obsługującego połączenie kolejowe między Berlinem a Bytomiem, funkcjonującego w okresie od 15 maja 1936 do 21 sierpnia 1939. Stacją początkową był Berlin Ostbahnhof, a od 1937 Berlin-Charlottenburg, końcową - Bytom (Beuthen O.S.).
Skład pociągu, liczący trzy wagony, wyprodukowano w zakładach Linke-Hoffmann-Werke we Wrocławiu. Była to na owe czasy bardzo nowoczesna konstrukcja, nieco przypominająca współczesne szynobusy. Jednostka SVT137 miała napęd spalinowy i mogła rozwijać prędkość do 160 km/h.
Przeciętna prędkość przejazdu "Latającego Ślązaka" wynosiła 128 km/h. Po wyjeździe z Berlina pociąg zatrzymywał się jedynie we Wrocławiu, Opolu, Kędzierzynie i Gliwicach. Trasa wiodła przez Frankfurt nad Odrą, Gubin, Lubsko, Jasień, Żagań, Legnicę i Środę Śląską. Czas przejazdu wynosił 4 godziny 25 minut: odjazd ze stacji berlin Ostbanhof 20:06, przyjazd do Bytomia 00:31. W drogę powrotną pociąg wyruszał o 5:24, by do Berlina dotrzeć o 10:29.
Kursowanie pociągu przerwano w związku z przygotowaniami Niemiec do ataku na Polskę.
Po II wojnie światowej połączenia nie odtworzono. Obecnie podróż z Bytomia do Berlina trwa ponad 8 godzin - niemal dwukrotnie dłużej, niż przed wojną.
[Trochę informacji można znaleźć na Wikipedii]
A tak na dobrą sprawę, to w tej chwili na dobę przez stację Bytom przejeżdża kilkanaście pociągów KŚ oraz kilka pospiesznych TLK.
Pociąg "Latający Ślązak" obok dworca w Legnicy.
Stan obecny hali peronowej, pod którą mieściły się perony: 2, 3, 4, oraz perony pomocnicze do obsługi pociągów.
Budynek dworca oraz peron pierwszy, kierunek Tarnowskie Góry
Wyjście tunelem głównym od strony hali dworcowej na perony
Wyjście na peron 4
Kryta hala peronowa, jedna z trzech w Polsce
Spojrzenie w kierunku Katowic
Z 4 peronu w kierunku budynku dworca.
Przejście tunelem pomiędzy Pl.Wolskiego a ul. Zabrzańską. Stąd również bezpośrednio można przejść na perony. Szkoda tylko, że budynek i infrastruktura kolejowa z dnia na dzień niszczeje i staje się coraz uboższa.
I kto by pomyślał,że tak duży dworzec jak Bytom tak straci na znaczeniu, a pamiętam że stacja przyjmowała i odprawiała wiele pociągów. No ale czego się spodziewać - wystarczy się rozejrzeć w koło by sobie odpowiedzieć na postawione przez Ciebie pytanie ...
OdpowiedzUsuńJasne, była linia Bytom - Tworóg Brynek przez Mikulczyce, Wieszową. Do Pyskowic Miasta oraz w kierunku Prudnika czy Wrocławia przez Strzelce. :)
UsuńZabawne jest, że jak napisałeś przed wojną potrzebowali połowę czasu tego co teraz, żeby dotrzeć do Berlina. To daje nam obraz jak przedstawia się stan obecnej kolei.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dokładnie. :) I elektrowozów jeszcze nie było ;P
UsuńPozdrawiam również. :)
Jakoś nie lubię tuneli... ;] PKP obecnie pozostawia wiele do życzenia, chociaż z drugiej strony... Nie powinnam akurat narzekać, gdyż odkąd między Żywcem a Katowicami kursują KŚ, jestem na miejscu o 20 minut szybciej, niż wcześniej. I nawet niekiedy trafi się iście "nowoczesna" maszyna z automatem do kawy :D:D Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńKŚ jeszcze do Zywca nie jechałem, ale niebawem ruszam w mój ulubiony BM. :)
UsuńPozdrawiam. :)
Okropne są te nasze dworce, istnieje tylko garstka, która tak naprawdę nadaje się do prawidłowego funkcjonowania.
OdpowiedzUsuńNo niestety. :(
UsuńWidać, że pociągi, to Twój konik. Niecałe cztery i pół godziny do Berlina ?! Już w najbliższy weekend bym jechał. Niesamowite porównanie. Minęło prawie 80 lat. Dworzec się rozpada. Linia do Pyskowic nie kursuje. Dworzec w Zabrzu Mikulczycach, to już tylko miejsce na mapie. Brawa dla PKP.
OdpowiedzUsuńŚwietny post, pozdrawiam.
Oj to prawda. Mam słabość do kolei od najmłodszych lat, a szczególnie do parowozów i małych stacyjek, które szybko znikają z polskiego krajobrazu. :(
UsuńW Czechach kolej trzyma się o wiele lepiej i prawie wszędzie dociera. Nie wiem dlaczego w Polsce musi być wszystko zniszczone i wyburzone?
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny. :)
Kolej jest wyniszczana programowo i systemowo - nie wiem komu na tym zależy (poza Korwin-Mikkem) ale grani powinno się postawić pod sądem. Bo to jeden z najtańszych i najbezpieczniejszych środków komunikacji - w normalnych warunkach rzecz jasna - ale nasze normalne to były... przed wojną.;-)
OdpowiedzUsuńTo jest żywy dowód, że przed wojna można było dwa razy szybciej. :)Ale to już po stronie niemieckiej. :)
UsuńNiekoniecznie. Taka np LuxTorpeda z Zakopca do Krakowa w latach '30 też śmigała znacznie szybciej niż dzisiejsze PKP. U nas się wszystko wprost barbarzyńsko dewastuje-za przyzwoleniem władz.
UsuńNo mawiało się,że można było ustawiać zegarki do dokładności polskich pociągów przed wojną. :)
UsuńPierwsze zdjęcie przedstawia halę peronową w Legnicy a nie w Bytomiu
OdpowiedzUsuń
UsuńSenda: bardzo Ci dziękuję za uwagę. :)Co prawda bywałem na dworcu w Lenicy i wygląd dworca jest podobny, ale byłem przekonany, że to dworzec bytomski.
W taki razie poprawiam. ;)
Ja też lubię pociągi i tu w Italii jeżdzę tylko pociągami. Są czyste, zimą dobrze ogrzane, latam działa klimatyzacja. Chodzą raczej puntualnie choc zdarzają się opóżnienia. W Polsce natomiast, musze korzystać z busów, bo pociągu nie ma, albo czekaj 3 godziny. W moim mieście stacja zamknięta, brudna, wulgaryzmy na ścianach, zarasta trawą. Czasem z pociągu wysiada jedna albo dwie osoby. Przerażające!
OdpowiedzUsuńKtoś doprowadzi do większej ruiny a potem PKP sprzedadzą? Może pójdzie w prywatne ręce? Szkoda... Smutne to... Pozdrawiam Alina.
Dziękuję za odwiedziny. :)
UsuńByć może w prywatnych rękach to lepiej prosperowało. :)
Przecież to były Niemcy! Wiadomo, potęga! A my stale pod "niewolą" więc nie ma co oczekiwać:) Ja uważam, że do tej pory nie możemy się pozbierać po dawnym ustroju, a ludzie nauczeni poprzednio do nie szanowania rzeczy robią to nadal. W innych miastach dworce wyglądają podobne:) A PKP? może bilety są za tanie? :))pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńOj.. dużo w tym prawdy. Myślę,że w dużym stopniu stary system tkwi w ludziach. Nawet prawicowe ugrupowania propagują lewicowe podejście,że wszystkim wszystko się należy.
UsuńJednak kiedy patrze na Czechy, dostrzegam, że oni jakby lepiej się z tego marazmu pozbierali. Lepiej funkcjonuje komunikacja, restrukturyzacja przemysłu nie przyniosła takiej biedy i nędzy jak u nas.
Ciekawy wpis. Szkoda tego połączenia Bytom-Berlin. Może kiedyś... Może dożyjemy ;)
OdpowiedzUsuńGodne uwagi jest to, że przed wojną się dało, a teraz się nie da. ;)
UsuńKoleje i kolejki, tudzież dworce i infrastrukturę to ja mogę zawsze i o każdej porze. Trochę po Śląsku kolejkami pojeździłem, jako podróż sentymentalna - w większości (oprócz niektórych, odnowionych dworców) - jest na krok, może półtora przed całkowitym upadkiem. Quo vadis? Ku bankructwu, niestety.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście chyba prywatyzacja kolei mogła by zmienić obecny stan.
UsuńNależy się zastanowić KTO "Latającym Ślązakiem" podróżował i w JAKIM CELU ?
OdpowiedzUsuńByli to niemieccy okupanci Bytomia (krzyżaccy terroryści zajęli Śląsk jeszcze przed turko-mongolskimi najazdami, a zaraz po nich przetrzebiony Śląsk, grubo ponad 70% strat w Bytomiu, zalała reszta hołoty germańskich androfagów, co jeszcze usankcjonował wyrodny zbałamucony przez Joannitów syn Łoktka zdrajca Kazik t.zw. Wielki).
Niedobitki miejscowej arystokracji, starożytny ród Spyrów (Sperunów, Pernusów) widząc w jakim celu (zaborcza EKSPLOATACJA) budowane są koleje ostro sprzeciwiali się doprowadzeniu niemieckich kolei do okupowanego już od siedmiu wieków Bytomia. Zakończyło się to falami mordów i prześladowań resztek rdzennej słowiańskiej ludności (Kulturkampf). Po wysuszeniu płynącej przez Rosperk rzeczki Kaczawka (dzisiejsza ul. Matejki) i zlikwidowaniu leżących wzdłuż jej biegu młynów pozbawiono mieszkańców dostępu do wody pitnej. Zbudowano ołowiane rurociągi trując mieszkańców ołowiem, tyfusem, cholerą, durem brzusznym i.t.p. zarazami. Większość rdzennej arystokracji i rolników wywłaszczono zmieniając żyzne pola w tereny przemysłowe służące głównie zbrojeniu powstałej w 1871 r. "Rzeszy".
W miejsce wymordowanych sprowadzano z okolicznych zrusyfikowanych wsi (t.j. głównie z terenów zaboru rosyjskiego) niewolników do ciężkich prac w przemyśle.
Wyeksploatowanych i niewygodnych masowo likwidowano licznymi "wypadkami górniczymi". Do administrowania niewolnictwa z okupowanej Kopanicy (t.zw. Berlina) dojeżdżali sascy kaci androfagowie i to dla ich wygody zbudowano tak szybkie połączenie "Fliegender Schlesier". Okupanci przyjeżdżali o północy, by móc się swobodnie wyspać, a do Kopanicy dojeżdżali przed południem by móc zrobić sprawozdanie swym mocodawcom lub pozałatwiać sprawy w imperialnych pruskich urzędach i wrócić na noc do śląskich latyfundii.
Eksploatacja rdzennej ludności była (i do pewnego stopnia wciąż jest) kontynuowana po 1945 roku przez przeróżne germańsko-żydowskie (często tajne) sowiety (współpracujące z CCCP), do których należały m.in. SCHLESAG i Metallgesellschaft, a ostatnio dokooptowany dla zmycia tropu Arcelor Mittal.
Świadków i właścicieli gruntów, w tym niemal cały starożytny ród Spyrów, do którego należały najbogatsze złoża srebra, cynku, innych ród i węgla sukcesywnie mordowano. Niektórych zastrzelono, wielu zginęło w sowieckim obozie koncentracyjnym w Świętochłowicach, innych wysłano na marsze śmierci lub wywieziono do Donbasu lub na pola doświadczalne Kazachstanu, gdzie testowano na nich bomby jądrowe.
Około roku 2000 zaczęto też (po raz kolejny) systematycznie likwidować groby i budynki właścicieli tych ziem oraz terroryzować, kaleczyć, pomawiać i wypędzać ostatnich spadkobierców.
Nawet prezydent elekt Duda, zanim objął urząd przywitał serdecznie niejakiego Busha, wnuka Prescotta Busha, który wraz z innymi Niemcami dorobił się majątku i wpływów m.in. eksploatując Rosperk (Rozbark) i okolice (wówczas ok 30% światowej produkcji cynku) i mordując rdzenną indo-europejską słowiańsko-sarmacką ludność Śląska.
W międzyczasie wprowadzono ogólnoplanetarny reżim "pandemiczny" a okupanci swobodnie przemieszczają się samolotami lub jachtami pozostawiając brudną robotę podwykonawcom, kadry których niestety zdążono przez wieki wyhodować w naszm nieszczęsnym kraju.