Z uwagi na to, że minęło właściwie 20 lat od zlikwidowania kopalni Miechowice, to nadal mam w pamięci wycieczki z tego zakładu pracy, gdzie pracowało w latach 80-tych ubiegłego stulecia ponad 3,5 tys. ludzi. Co weekend były organizowane wyjazdy turystyczno-rekreacyjne. Do przewozu pracowników były wykorzystywane głównie Jelcze 043, które służyły do przewozów miejskich jak i poza miejskich.
Pracowników kopalni obsługiwały dwie firmy spedycyjno-transportowe: Transgór Zabrze i Transgór Bytom. Pod koniec lat 70-tych kopalnia dysponowała własnym parkiem transportowym. Oczywiście był Jelcz, Autosan, a później także Sanos, który pieścił (najstarszy zasłużony kierowca) Pan Lata. W latach 80-tych przybyły jeszcze dwa Tamy, które służyły przez długie lata.
Wiele wycieczek organizowałem osobiście. W latach 80-tych większość wyjazdów turystycznych obsługiwały autobusy z bazy kopalnianej, ale w razie potrzeby można było wynająć autobus z innej firmy przewozowej.
Obecnie wszelkie wyjazdy organizowane są indywidualnie, ponieważ duże zakłady pracy w większości zostały zlikwidowane, a firmy swoją uwagę raczej koncentrują, by być konkurencyjną, natomiast pracownicy sami niech sobie zadbają o wypoczynek. Zapewne otrzymują środki na ten cel oraz wsparcie ze strony państwa.
Dlatego postanowiłem przybliżyć środek transportu, który w latach 60-tych. 70-tych, a nawet 80-tych był uważany za autokar luksusowy na co wskazuje jego nazwa i stylistyka. Oczywiście chodzi o autobus marki Jelcz 014 Lux i 015 Lux. W połowie lat 80-tych po raz ostatni służył nam na kilkudniowy wyjazd w Bieszczady. I gdy pod podjazdy na bieszczadzkie przełęcze inne pojazdy sobie nie radziły, on niczym generał "Walter" niczemu się nie kłaniał. Dzisiaj to tylko wspomnienie z łezką w oku, gdyż takich pojazdów zapewne nie ma, albo jest ich bardzo mało.
Podróżując w dobie obecnej wypaśnymi autokarami nie sposób wyobrazić sobie luksusów sprzed 50 lat. Dlatego pozwoliłem sobie przenieść Was w czasie i pokazać ówczesny luksus polskiej motoryzacji, chociaż myśl techniczna do końca polska nie była.
Luksusowy autokar turystyczny Jelcz 015 Lux - przewidziany na wycieczki dla pracowników kopalni Miechowice. Zdjęcie - końcówka lat 60-tych
Autobusy te zaczęto produkować 1964 roku w Jelczańskich Zakładach Samochodowych. To były pierwsze turystyczne autobusy typu: Jelcz 014 Lux oraz Jelcz 015 Lux, które były kolejnymi odmianami autobusów produkowanych na licencji czechosłowackiej. W zasadzie niczym szczególnym z zewnątrz się nie różniły.
Nowe modele skonstruowane zostały na bazie autobusu Jelcz 043. W stosunku do wersji międzymiastowej wykonane z profili stalowych i osadzone na podłużnicowej ramie. Nadwozie modelu 014 Lux oraz 015 Lux wyposażone zostało w świetliki umieszczone w bocznych krawędziach dachu oraz przeciwmgielne reflektory zamontowane w zderzaku przednim. Niekiedy świetliki były przyciemniane: niebieskie lub zielone. Zapewne przed działaniem słońca. Dodatkowo modele te wyposażane były w ozdobne kołpaki kół. W prawej ścianie bocznej pojazdu pomiędzy przednią i tylną osią oraz na zwisie tylnym umieszczone zostały jednoskrzydłowe drzwi o szerokości 900 mm, prowadzące do wnętrza pojazdu. W lewej ścianie bocznej zastosowano natomiast drzwi przeznaczone dla kierowcy. Wnętrze o wysokości 1900 mm, przeznaczone zostało do przewozu 33 pasażerów na indywidualnych fotelach o konstrukcji rurowej pokrytych dermatoidem w przypadku modelu 014 Lux lub 42 pasażerów na kanapowych siedzeniach z Jelcza 043 w przypadku modelu 015 Lux. Z uwagi na niewielką pojemność podpodłogowych bagażników, do przewozu bagażu pasażerów przewidziane zostały wewnętrzne półki umieszczone nad oknami bocznymi oraz bagażnik dachowy.
Kto pamięta rozkładane siedzenia i oparcia w formie pasów?
Zapraszam do innych wątków na temat KWK Miechowice
Początek i koniec KWK Miechowice
Bytom - szyb południowy kopalni Miechowice
Oj, łezka w oku się pojawiła. W dzieciństwie zaliczyłem kilka takich wycieczek organizowanych przez zakłady pracy rodziców. Co prawda zwykłymi ogórkami, ale frajda też była. Wspominam nawet pchanie autobusu przez uczestników wycieczki pod jakieś większe wzniesienie, bo silnik nie dawał rady. Ale to były inne czasy, ludzie to takich kwestii podchodzili z uśmiechem, ot kolejna atrakcja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
kupił by takiego i na camper zaadoptował - pewnie finansowo była by to klęska, ale za to jaki lans na wszystkich polach biwakowych ;)
OdpowiedzUsuń