wtorek, 26 maja 2015

Wrocław - wizyta w ZOO

Można powiedzieć, że miniona sobota była wyjątkowa pod wieloma względami. 
Minęły lata od ostatniej wizyty  we wrocławskim  ogrodzie zoologicznym. Niemniej, dzień ten był wyjątkowy także dlatego, iż spędziliśmy go w wyjątkowym gronie bliskich znajomych i przyjaciół. Wyjechaliśmy o 7:00 z Bytomia. W tym czasie siąpił deszcz i nasuwały się pytania czy pogoda dopisze? Po drodze cały czas deszcz dawał znać o sobie. 



Fotka z trasy. Z przodu  również nasz autobus.


W tle widoczny masyw Ślęży i Raduni.



W końcu o 9:30 zameldowaliśmy się przed brama ogrodu.  Pomimo, że ludzi ogrom, a nasza wycieczka liczyła ponad 110 osób, to wszystko przebiegło sprawnie i o 10:00 zwiedzaliśmy oceanarium połączone z Afrykanarium. Ponadto po przyjeździe do Wrocławia się okazało, ze deszcz tu nie pada i jest o wiele cieplej.



 Kolejka do wejścia do afrykanarium.

Na początek Trochę historii

ZOO powstało w czasach, kiedy obszar za dzisiejszym mostem Zwierzynieckim był pustą i odludną zamiejską okolicą, porośniętą z rzadka starymi dębami i topolami. Otwarto je 10 lipca 1865 r. Z miasta dostać się tutaj można było konnym omnibusem, a w dni świąteczne również kursującym po Odrze statkiem. Z trudem zdobywane zwierzęta umieszczano wówczas w dość jeszcze prymitywnych budynkach.

Obiekty przystosowane do potrzeb ogrodu zoologicznego wzniesiono u schyłku XIX w. Wybudowano wtedy istniejące do dzisiaj: ptaszarnię, słoniarnię, małpiarnię i tzw. Dom Przyrody, przekształcony obecnie w nowoczesne herpetarium i wiwarium oraz stację hodowlano-badawczą.

W pierwszym dziesięcioleciu XX w. nastąpił dynamiczny, wszechstronny rozwój Wrocławskiego ZOO. Nie poprzestano wówczas na pozyskiwaniu do kolekcji ciekawych okazów zwierząt. Wiele uwagi poświęcono dekoracji roślinnej obiektów hodowlanych, sprowadzając na teren ogrodu około 100 gatunków egzotycznych drzew i krzewów.

W latach kryzysu gospodarczego po I Wojnie Światowej Wrocławskie ZOO podupadło i w 1921 r. zostało zlikwidowane.

Działalność podjęto ponownie po 6 latach. 1 maja 1927 r. na terenie ogrodu zoologicznego znowu pojawili się zwiedzający. Wraz ze wzrostem koniunktury pobudowano kolejne, nowe obiekty dla małp, niedźwiedzi, żubrów i antylop. Dalszy rozwój przerwała II Wojna Światowa. Pod jej koniec, w czasie oblężenia ogłoszonego twierdzą Wrocławia, zagładzie uległ zwierzostan, a budynki i inne obiekty zostały zrujnowane.

Po wojnie starania o reaktywację Wrocławskiego ZOO podjął tutejszy Uniwersytet. Dzięki tym zabiegom w lipcu 1948 r. ogród znowu otworzył swoje podwoje dla zwiedzających. Kolekcja zwierząt była wówczas bardzo uboga, liczyła zaledwie 150 szt. reprezentujących 60 gatunków.

Zaczął się nowy okres systematycznego i szybkiego rozwoju placówki. W 1956 r. decyzją rządową powiększono jej obszar z 13 do 30 ha. Podjęto szereg inicjatyw hodowlanych, zainicjowano akcję popularyzatorską i działalność naukową. ZOO zdobyło sobie setki tysięcy oddanych sympatyków, którzy regularnie i tłumnie nie tylko odwiedzają ogród, ale niejednokrotnie pomagają rozwiązywaniu wielu jego trudnych problemów.

Ogród zoologiczny we Wrocławiu zyskał uznanie nie tylko mieszkańców miasta i regionu. Stał się znany w kręgach fachowców na całym świecie. Od 1970 r. jego przedstawiciel jest członkiem Międzynarodowej Unii Dyrektorów Ogrodów Zoologicznych, we wrocławskiej placówce odbywają się światowe sympozja i kongresy pracowników ZOO. Tę pozycję zawdzięcza ona prowadzonym pracom naukowo-hodowlanym i popularyzatorskim, a także bogatej, nawiasem mówiąc, największej w Polsce kolekcji zwierząt. Składa się na nią obecnie około 4000 osobników, reprezentujących 575 gatunków. W tej kolekcji liczni są przedstawiciele gatunków nie występujacych już w naturze, bądź tych, którym grozi zagłada. Około 100 gatunków w warunkach Wrocławskiego ZOO regularnie się rozmnaża, powiększając liczbę żywych pomników przyrody.



Cena zdjęcia nie zachęcała zbytnio do korzystania z usług.




















































































 Budynek terrarium i motylarni.


































































Na posumowanie powiem, że wielu przypadkach miejsce zwierząt w ogrodzie jest uzasadnione. Inaczej ich byt lub życie było by zagrożone. Niemniej z przekonaniem stwierdzam, iż jest to miejsce raczej smutne i raczej smutne są zwierzęta tu przebywające. 


Serdecznie pozdrawiam.

16 komentarzy:

  1. Cudowne są Twoje zdjęcia. Bardzo lubię takie piękne ogrody zoologiczne. W moim mieście od kilku lat tworzy się ogród botaniczny, ogrodu zoologicznego nie ma.
    Pozdrawiam serdecznie:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Samo zoo to nie dla mnie - boję się ataku pingwinów ;-)
    Ale ta Ślęża... jeszcze nigdy nie widziałem jej nie spowitej w mgły... no chyba zresztą stad ta nazwa...

    OdpowiedzUsuń
  3. Przypomniałeś mi właśnie jak dawno w ZOO nie byłem :)
    Czas najwyższy się wybrać znowu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze mam mieszane uczucia w temacie takich instytucji.Nigdy we Wroclawskim ZOO nie bylam, natomiast namietnie ogladalam "Z kamera wsrod zwierzat" i wielkim zaskoczeniem bylo dla mnie to, ze panstwo Gucwinscy odpisali na moj list, zalaczajac pocztowki z ZOO.
    Wroclawskie ZOO w Twoim obiektywie wyglada zachecajaco i zaluje teraz troszke, ze nigdy nie udalo mi sie do niego dotrzec.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda mi tych zwierzaków w Zoo, ale mam nadzieję że te urodzone w niewoli nie tęsknią za wolnością.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nasze ZOO jest fajne! Ja mieszkam we Wrocławiu, ale jeszcze nie byłam w Afrykarium, ale jak to mówią co się odwlecz...:)
    Fajne fotki:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zbieramy się również do ponownego odwiedzenia wrocławskiego ZOO, właśnie z uwagi na Afrykarium. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Prawda, ZOO i mi kojarzy się ze smutkiem, wszak zwierzęta stworzone są do wolności... Ale zdjęcia fajne zrobiłeś, szczególnie żyrafa i pomarańczowa wieprzowina przypadły mi do gustu ;) za Nutę sie nie wypowiem :D
    Pozdrawiamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. We wrocławskim zoo byłam na majówkę...przyznam, że bardziej mi odpowiada spacerowanie po ogrodzie botanicznym niż po zoo. Wiele zwierzaków ma zbyt małe klatki - wielu przydałby się gruntowny remont... oj dużo tego. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  10. Chętnie bym zobaczyła takiego hipcia, zeberkę czy misia...ale najbardziej w naturalnym środowisku....
    Wiem, że wiele z nich mogłoby wyginąć, ale właśnie jak patrzę na te kraty, to te zwierzątka wydają się takie...smutne.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie lubię zoo, ale zdjęcia piękne!

    OdpowiedzUsuń
  12. Znajoma trasa :) A w zoo we Wrocławiu nie byłam już kilka lat. Powinnam to zmienić - szczególnie po otwarciu afrykanarium. Boję się jednak trochę kolejek i tłumów.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiele się zmieniło, ale chyba żyrafy lubię najbardziej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Interesujący wyjazd, akwaria robią duże wrażenie. Dużo fajnych ujęć zwierząt.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak oglądam te piękne zdjęcia to od razu mam ochotę tam pojechać, a w sumie dawno nie byłam w Wrocławskim zoo.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo miło mi, że gościłeś na moim blogu.!
Za pozostawiony komentarz z góry dziękuję i postaram się jak najszybciej odpowiedzieć. Komentarze anonimowe będą moderowane tylko pod warunkiem, że będą opatrzone imieniem lub pseudonimem (nickiem).
Serdecznie pozdrawiam !!!