Tak natomiast wyglądał zamek (pałac) przedstawiony na akwareli przez p. Mirosława Ogińskiego.
Wspomniany obiekt zbudowany został w XVIII wieku, a później był
wielokrotnie przebudowywany, co w dużej mierze pozbawiło go cech
stylowych. Dziś jest to dwukondygnacyjna budowla z mansardowym,
czterospadowym dachem. Oprócz głównego korpusu posiada jeszcze jedno
skrzydło, naprzeciw którego, po drugiej stronie działki, znajduje się
wolnostojący parterowy budynek. Całość zabudowań przypomina kształtem
literę „U”.
Informacje na temat okoliczności powstania i najstarszych
dziejów pałacu w Zbrosławicach, powszechnie nazywanego zamkiem, są dość
sprzeczne, ale w pierwotnym kształcie został on zapewne zbudowany przez
Ernesta von Stockmans. W 1886 roku dobra zbrosławickie nabyli
Baildonowie, potomkowie słynnego Johna Baildona, twórcy nowoczesnego
hutnictwa na Górnym Śląsku. Przed I wojną światową rodzina rozdzieliła
się na dwie gałęzie: w Zbrosławicach osiadł Arthur Baildon, a w
niedalekim Łubiu – Erwin Bergwelt-Baildon.Jak wspominają starsi mieszkańcy Zbrosławic, podobno Baildona pieniądze niezbyt się trzymały i zamek przeszedł w ręce pewnego obywatela Bytomia, nazwiskiem Skrzypek. Ten zaś urządził w nim mieszkania do wynajęcia. Na cele mieszkalne zamek przeznaczony był także po wojnie, a wielu bardzo zabiegało, aby znaleźć w nim lokum. W końcu jednak, z powodu pogarszającego się stanu technicznego i zagrożenia bezpieczeństwa, obiekt opustoszał i przez długi czas nie był użytkowany.
Jego obecny właściciel, który pod koniec lat. 90. ubiegłego wieku otrzymał ten obiekt od Skarbu Państwa jako rekompensatę za utracone mienie zabużańskie, miał ambitne plany, ale – z różnych względów – nie udało mu się ich zrealizować. Tymczasem dewastacja zamku postępowała, co było powodem licznych interwencji mieszkańców Zbrosławic, miejscowych władz gminnych i Państwowej Służby Ochrony Zabytków, zarzucających właścicielowi niewłaściwą dbałość o ten zabytek. Trzeba przyznać, że w ubiegłym roku właściciel zadbał o podstawowe zabezpieczenie obiektu. Widok zamurowanych cegłami okien na parterze nie jest może miły dla oka, ale odstręcza przynajmniej od wizyt nieproszonych gości, którzy wcześniej bezkarnie demolowali zamek. Co dalej z tą zabytkową budowlą – nie wiadomo.
W internecie przez dłuższy czas widniało ogłoszenie o chęci jego sprzedaży. Ale czy znalazł się nowy nabywca, tego nawet miejscowi nie wiedzą.
Rzeka Drama w sąsiedztwie młyna - pierwotnie wodnego, ale od lat 60-tych elektrycznego. W tej chwili obok jest obora i chlewnia oraz spichlerz.
Zabudowa folwarku należąca do dóbr zamkowych. Po wojnie majątek znacjonalizowano i przekazano w ręce PGR-u. W tle widoczny charakterystyczny blok typowy dla zabudowy PGR-owskiej.
Turkusowy domek należący do państwa Kuciasów. Na pierwszym pietrze tego domu mieszka bardzo miła pani, która służyła za przewodnika i opowiedziała jak tu wyglądało życie i młyn po wojnie.
Obok młyna i zamku jeszcze kilka lat temu działała gospoda. Teraz niestety nieczynna.
Wgląd na dziedziniec od strony północnej.
Widok od strony ulicy Oświęcimskiej.
Zamek widziany od strony byłego wjazdu i dziedzińca.
Rozmawiając z pewnym panem, mieszkającym po sąsiedzku dowiedziałem się, że w zamku dalej mieszka jedna osoba.
Jak pokazuje historia, przez pięć lat nie wiele się zmieniło. Obiekt w dalszym ciągu niszczeje. Może do czeka się lepszych czasów i odzyska dawną świetność. Zapewne niedługo pojawią się jeszcze inne posty o miejscowości, bo Zbrosłwice zasługują na to. Jest tu naprawdę wiele atrakcji, które nie są promowane przez gminę. Na ogół znana jest tylko słynna stadnina koni, ale tu jest wiele innych ciekawych miejsc. Chociażby stare młyny wodne, linia umocnień obrony, linia kolejowa z dworcem, czy miejsca związane z pozyskiwaniem i wypalaniem wapna. Szkoda, że poza szlakiem końskim obecny niebieski szlak turystyczny jest bardzo zaniedbany. Ubolewam, że władze gminy nie widzą problemu i nie dążą do jej promocji i samych Zbrosławic. Natomiast ścieżki rowerowe, szlaki turystyczne stanowią dla mieszkańców wsi oraz okolicznych miejscowości rację bytu. Po za tym w około jest naprawdę multum atrakcyjnych miejsc, które warto pokazać. Zatem do zobaczenia w Zbrosławicach niebawem :)
Źródła:gwarek.pl
Za przeproszeniem ale kij im w oko z taką rekompensatą - skoro "zrekompensowany" nie ma pieniędzy na remont i zagospodarowanie mienia które otrzymał.
OdpowiedzUsuńTo zamek czy pałac? :) Bo raczej na ten drugi wygląda. Niewiele tych budowli miało szczęście wrócić do dawnej świetności. Pewnie i zbrosłąwicki zabytek podzieli los większości. A szkoda. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKiedyś o nim czytałam. Ciekawy obiekt i ja również ubolewam nad tym co się z nim teraz dzieje. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNa studiach miałem profesora, który o Zbrosławicach mógł opowiadać 3 dni bez zmrużenia oka :)
OdpowiedzUsuńOjej, ale genialnie opracowany post. Szkoda, że ten pałac tak sobie stoi i niszczeje, jak wiele innych zabytków. Pewnie znajdzie się za niedługo inwestor z zagranicy, i zrobi z niego np. firmę ubezpieczeniową. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńPrzykre jest gdy widzimy jak wiele ciekawych obiektów niszczeje. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak bardzo szkoda ,że niszczeją .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Szkoda, że tyle obiektów popada w ruinę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAno właśnie, że szkoda :( Pozdrawiam również :)
UsuńTak, pałac został wybudowany prawdopodobnie właśnie przez rodzinę Stockmans, tę samą która sprowadziła do Zbrosławic cudowną figurkę MB Zbrosławickiej. Budynek oparł się zniszczeniom II wojny światowej. Jednakże opuszczony na początku 1945 r. został ograbiony najpierw przez żołnierzy Armii Czerwonej, a potem - jak to zwykle bywało - ludzi z bliższych i dalszych okolic. Budynek pałacu już w 1952 r., jak pisano w sprawozdaniu Gminnej Rady Narodowej: "przedstawia niesamowity widok zniszczenia i jest dobrą pożywką dla naszych wrogów". 3 stycznia 1952 r. dokonano lustracji pomieszczeń w tzw. „resztówce” (czyli zabudowaniach byłego dworu). Z opisu dowiadujemy się, że parter poza 3 pokojami nie nadawał się do użytku, 4 pokoje wymagały kapitalnego remontu, magazyn zbożowy 3-piętrowy miał załamane stropy. Z kolei budynek zamieszkały kiedyś przez służbę był zawalony i nie nadawał się nawet do odbudowy. Za to stajnia przy ul. Zamkowej znajdowała się w dobrym stanie, mogła po-mieścić 80 sztuk bydła, ale nie była wykorzystywana, stał tam wówczas 1 koń i 1 krowa.
OdpowiedzUsuńTyle krótko o pałacu. Więcej w monografii Zbrosławic, której tekst leży w Urzędzie Gminy. A na temat Zbrosławic można poczytać jeszcze tu: http://arcaion.pl/wojewodztwo-slaskie-2/zbroslawice/
Czy wiadomo co się dzieje w temacie pałacu? Jadąc obok można zauważyć jakieś prace wyglądające na początki rewitalizacji? Na pewno dużo dzieje się przy okolicznej zieleni wokół - teren jest czyszczony z krzaków, śmieci itp.
OdpowiedzUsuń