Od XIX stulecia wolnostojące piece chlebowe były nieodzowne do życia, dzisiaj niestety są odchodzącym elementem i niemymi świadkami bytności śląskich rodzin. Piece chlebowe zaś były integralną częścią większych lub mniejszych skupisk ludzi w śląskim krajobrazie - osiedli mieszkaniowych i kolonii robotniczych na Górnym Śląsku, ale także wsi i osad leśnych. Piece takie - zwane „piekarniokami”, lub ,,piekarokami" służyły mieszkańcom do wypieku chleba i ciast aż do końca II wojny światowej. W latach 50-tych w ze względu na zmiany polityczne i gospodarcze, zaczęły się tracić ze śląskiego krajobrazu, pozbawione opieki i ochrony. Łatwiej i wygodniej można było kupić chleb w sklepie z giganta lub prywatnej piekarni.
Niektórzy powiadają, że te stare piekaroki, przypominające chlywiki trzeba wyburzyć i najlepiej zapomnieć, że istniał inny świat. Obecnie chleb można kupić z autoklawu w markecie jeszcze ciepły, ale pozbawiony serca i klimatu, jaki wkładał w przygotowanie i upieczenie chleba piekarz. Poza tym piekarok gromadził ludzi jak ognisko.
Piekarok był miejscem, gdzie pachniało wspólnotą. To tutaj zaczynał się dzień, tutaj rodziła się rozmowa, tutaj chleb łączył ludzi. Bez piekaroka trudno byłoby wyobrazić sobie życie śląskiej ulicy lub wsi – tak jak bez kopalni czy familoka.
Pierwotnie osada leśna zbudowana była z kilku domów na potrzeby robotników leśnych oraz zabudowania gospodarcze.
Kiedy piekarz wyciągał z pieca pierwsze bochny, w piekaroku rozlegał się trzask skórki pękającej od gorąca. Ludzie brali chleb do rąk z nabożnym szacunkiem – bo wiedzieli, że to nie tylko jedzenie, ale symbol życia i dostatku. W domu krojono go ostrożnie i z szacunkiem.
Obecny budynek leśniczówki , natomiast pieca chlebowego juz nie ma, gdyż został rozebrany i przeniesiono go jako eksponat dla .potomnych do Żyglina. Po rewitalizacji ustawiono go przy ulicy Śląskiej 44. Stworzyło to nowe możliwości organizacji imprez kulturalnych z jego udziałem, zagwarantowało jego pełną dostępność dla mieszkańców i turystów.
W piekaroku żar się tli,
chleb dojrzowo w ciepłej chwili.
Zapach niesie się po familokach,
łączy ludzi w śląskich blokach.
Kromka chleba – dar codzienny,
wspólny stół, świat tak przyjemny.
Tu sąsiad z sąsiadem się wita,
tu życie wspólnotą się splata.
Chleb na zakwasie, skórka chrupiąco,
dzieci śmieją się, matki nucą.
Piekarok – serce dzielnicy całej,
aby ludzie razem siły miały.
Bo na Śląsku każdy wie,
że chleb jednoczy – w nim jest siła.
Nie ma biedy, nie ma troski,
gdy kromka dzielono – świat był swojski.
Ten wiersz pokazuje, że piekarok był sercem wspólnoty, a chleb – symbolem jedności i codziennego życia oraz gościnności.
Piekarok - Ewald Gawlik [zdjęcie pochodzi ze strony www.giszowiec.info]
Tożsamość Śląska i Ślązaków uwidaczniała się również w traktowaniu tychże piekaroków i to nie tylko jako miejsca konkretnej pracy, ale także okazji do spotkań towarzyskich mieszkańców, zwłaszcza kobiet, które gromadząc się przy nich, wymieniały się między sobą rozmaitymi informacjami, klachały (plotkowały), dzieliły się swoimi radościami i smutkami, a zaś przy nich następowało celebrowanie codzienności. Atmosferę „piekarokowego” mikrokosmosu uwiecznił na obrazie górnośląski malarz Ewald Gawlik, członek znanej Grupy Janowskiej (zrzeszającej artystów nieprofesjonalistów) działającej przy kopalni „Wieczorek” w Janowie. Piece chlebowe były elementem składowym lokalnych społeczności robotniczych i stanowiły „kulturowe centra” funkcjonujące dzięki bezpośrednim kontaktom ludzi.
Polecam także: Śląski Piekarok oraz Leśniczówka Szyndros

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo miło mi, że gościłeś na moim blogu.!
Za pozostawiony komentarz z góry dziękuję i postaram się jak najszybciej odpowiedzieć. Komentarze anonimowe będą moderowane tylko pod warunkiem, że będą opatrzone imieniem lub pseudonimem (nickiem).
Serdecznie pozdrawiam !!!