niedziela, 26 czerwca 2016

Rogoźnik - Szamotownia


Zanim będzie mowa o atrakcjach Rogoźnika, chciałbym nieco wspomnieć o przodującym zakładzie pracy, dzięki któremu miejscowa społeczność czuła się bezpiecznie i mogła realizować swoje ludzkie potrzeby. Pomimo tego, że jest to tylko wioska, ale tu ludzie żyli dostatnio. Co więcej, w najbliższym otoczeniu jest potężny park  z trzema zbiornikami wodnymi, świetnie nadającymi się do wypoczynku i uprawiania rożnych sportów.  W tej chwili cześć obiektów podupadła wraz z likwidacją zakładów pracy, którzy byli ich gestorami. 


Pozostałość po atrakcjach, kiedy całym ośrodkiem "Rogoźnik" zawiadywała Huta Katowice.


Obecna ruina po RZMO

Historia „szamotowni” rozpoczęła się w roku 1921, kiedy to Towarzystwo Przemysłowe „Saturn” S.A. w Czeladzi i ówczesny właściciel Rogoźnika wybudowali na jej gruntach cegielnię, wykorzystując do produkcji cegieł miejscowe zasoby gliny.
Początkowo przedsiębiorstwo produkowało cegły budowlane, dopiero od 1936, na potrzeby pobliskich hut, rozpoczęto produkcję wyrobów szamotowych.


Po II wojnie światowej zakład upaństwowiono, przebudowano i zmodernizowano. Pierwszą powojenną inwestycją była budowa własnej normalnotorowej bocznicy kolejowej. W 1951r. przyjął nazwę Rogoźnickie Zakłady Materiałów Ogniotrwałych i został wpisany do rejestru przedsiębiorstw. 15 lat później przedsiębiorstwo przejęło od Częstochowskich ZMO zakład produkcyjny w Łazach k/Zawiercia, który wraz z RZMO przyłączono go Gliwickich Zakładów Materiałów Ogniotrwałych w 1980r.




Hala główna 

Z historią „szamotowni” nierozerwalnie związane są dzieje Osiedla Robotniczego, w którym zamieszkali pochodzący z różnych stron Polski pracownicy zakładu. Pierwsze obiekty mieszkalne wybudowano już w latach 40-tych; było to 6 parterowych budynków dwurodzinnych. W kolejnych latach osiedle powiększało się o wielorodzinne domu jedno- i kilkupiętrowe. RZMO wywarły także ogromny wpływ na rozwój Rogoźnika – brały udział w przebudowie nawierzchni i modernizacji
oświetlenia ulic Rogoźnika, wspierały budowę nowej szkoły, ośrodka sportowo-wypoczynkowego, sprawowały opiekę nad przedszkolem i szkołą.


Tuż obok była keja i pomost.






Pozostałości po starej restauracji i przystani.


Zbiornik nr. 2



Pozostałości po fabryce GZMO 



Dzieje „szamotowni” kończą się na roku 1999. Dziś pozostały po niej tylko ruiny.


Więcej na temat Rogoźnika zostanie opublikowane w innym poście.

W materiale wykorzystano fragmenty tekstu p. Joanny Możdżeń-Mieczyńskiej o historii GZMO Zakładu Produkcyjnego w Rogoźniku

Zródła: zsrogoznik.edu.pl

7 komentarzy:

  1. Bardzo ładnie pokazałeś te pozostałości po zakładzie. Szacun za zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe miejsce i piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutne, że to wszystko tak bardzo popadło w ruinę. Aczkolwiek zdjęcia takich opuszczonych i zaniedbanych miejsc wyglądają bardzo interesująco. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolonia nie potrzebuje swojego przemysłu, ma być zapleczem surowcowym, dostarczać taniej siły roboczej i być odbiorcą dóbr wytwarzanych w metropolii.
    Najprostsza definicja kolonizacji ekonomicznej zdumiewająco trafnie pasuje do sytuacji w Polsce po roku 90...

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne zdjęcia, miejsca dotknięte czasem...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Historia, jakich pełno w naszej nowej rzeczywistości. Szkoda, że po likwidacji takich zakładów pracy nie ma obowiązku przywrócenia terenu do stanu nie zagrażającemu ludziom i środowisku. Kiedyś z dziećmi jeździłem na Rogoźnik, bywało tłoczno, ale woda była czysta.
    Zdjęcia ładnie pokazują i to co naturalne i to co sztuczne.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wkraju jest taki obowiązek, spoczywa na barkach tzw. "Organu założycielskiego", tyle że większość "organów" to obecnie gminy, lub inne jednostki terenowe, więc musiały by karač same siebie,rozwiązanie jest proste, likwidowany zakład stawia się w "stan likidacji" czyli de facto nawet dziesiątki lat po zaprzestaniu działania on cały czas jeszcze jest niezlikwidowany, czyli nie ma obowiązku rekultywacji gruntów, bo obowiązek ten pojawia sie dopiero po zlikwidowaniu...
      Inaczej mówiąc, urzędactwo czeka aż orzyroda sama zlikwiduje resztki... doskonały przykład mentalności tych pasożytów!

      Usuń

Bardzo miło mi, że gościłeś na moim blogu.!
Za pozostawiony komentarz z góry dziękuję i postaram się jak najszybciej odpowiedzieć. Komentarze anonimowe będą moderowane tylko pod warunkiem, że będą opatrzone imieniem lub pseudonimem (nickiem).
Serdecznie pozdrawiam !!!