poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Perłowiec malinowiec - dostojka malinowiec

Dzisiejsza przejażdżka do rezerwatu Segiet  zaowocowała nie tylko przyjemnymi krajobrazami, ale także udało się zapolować na motyla, który na ogół nie często gości na przyziemnych roślinach. Poświeciłem więc mu trochę czasu, by mógł mi  w pełni pokazać swoje motyle wdzięki. 


 Bytom - zbiornik Brandka 


 W trasie do Segietu 


Podziemia Bytomsko-Tarnogórskie  Rejon wpisany do światowego dziedzictwa -  Junesco 


Oto i on 

 Dostojka malinowiec, bo o nim tu mowa, (Argynnis paphia) zwana jest również perełkowcem malinowcem. To okazały motyl o rozpiętości skrzydeł od pięciu do około siedmiu centymetrów. Występuje najczęściej w lasach, gdzie rosną fiołki i maliny Rzadko pojawia się w dolnej partii lasu, właściwie to wyłącznie w celu posiłku. Lubi przebywać wysoko wśród koron drzew, dlatego rzadziej widywany, choć obecność tego gatunku do rzadkości nie należy. Niemniej, wcale nie jest łatwy do fotografowania.  Gdy znajdzie się już w zasięgu naszego wzroku, to uczciwie trzeba przyznać, że motyl ten sprawia ogromną przyjemność dla oczu.





 Nie dość, że jest motylem dużym, to na dodatek pięknie ubarwionym. Żywe pomarańczowe kolory z czarnym wzorem, pięknie kontrastują z głęboką zielenią leśnej roślinności. Dorosłe motyle pojawiają się w drugiej połowie czerwca i latają do września. Lubi jerzyny i maliny i  głównie z tych roślin motyle spija nektar. Można je również dostrzec przy koloniach mszyc, gdzie raczą się dla odmiany spadzią. Samice składają jaja w lipcu, ale co w tym najciekawsze, to nie składają jej na roślinie żywicielskiej tak jak robi to większość motyli, ale w szczelinach kory drzew. Miejsce to wybierane jest przez dostojkę malinowca szczególnie starannie, gdyż musi się ono znajdować blisko kępy fiołków.



 Po wylęgnięciu, larwy zjadają skorupki swoich jaj i chowają się w szczelinach kory. Niemal natychmiast przechodzą w stan hibernacji i tak też zimują. Wiosną, po wybudzeniu, opadają bądź schodzą na ziemię, by dostać się na swojego wymarzonego fiołka oraz rozpocząć upragniony posiłek. Dopiero starsze gąsienice potrafią zmienić dietę na liście maliny. Gąsienice opuszczają w dzień swoją "stołówkę", kryjąc się w odległym miejscu. Powracają do niej dopiero wieczorem. Zdarza się, że w chłodniejsze, ale bezchmurne dni gąsienica korzysta ze słonecznych kąpieli siedząc na suchych, opadłych liściach. Najedzone do syta gąsienice, przechodzą do stadium poczwarki na początku maja. Po mniej więcej czterech tygodniach pojawiają się piękne motyle.



 Dostojka malinowiec jest wytrawnym lotnikiem. Lata szybko i zwinnie. Przelatując blisko głowy wyraźnie słychać trzepot skrzydełek. Niezwykłe są łuski na skrzydłach samca. W miejscu czarnych, podłużnych pręg znajdują się łuski zapachowe. Kryją one w sobie substancję wabiącą samice. Celu tego wabienia nie będę jednak objaśniał, gdyż wydaję się aż nadto wiadomy. Ciemne pręgi, są również jedną z najważniejszych cech umożliwiających nam bezbłędne rozpoznanie tego gatunku motyla. Przynajmniej jeśli chodzi o samca (samice owych pręg są pozbawione. Niekiedy też można natrafić na formę o odmiennym, oliwkowym kolorze). Motyle dostojki malinowca żyją na terenie niemal całej Europy. Można je spotkać oczywiście nie tylko w lasach, lecz również w ich pobliżu. Chętnie odwiedzają łąki i nieużytki, zwłaszcza takie, które zostały porośnięte dzikimi malinami bądź jeżyną. Przysiadają również na dzikich polnych kwiatach racząc się ich nektarem. Oj jak cudowny jest świat wokół nas, wystarczy tylko wyjść z domu i szeroko otworzyć oczy :)


Zabytkowa hałda popłuczkowa - ale o tym następnym razem


             wiadomosci24.pl


czwartek, 10 sierpnia 2017

Kozłowice - pałac eklektyczny

 W opolskiem jest wyjątkowo dużo cennych zespołów pałacowo-parkowych. Jednakże niewiele z nich pozostało w stanie nienaruszonym. Po zakończeniu wojny i przejęciu tych terenów nz rzecz Polski, większość przeszła w ręce PGR-ów lub służyły jako ośrodki szkolno-wychowawcze, albo pełniły jeszcze inną rolę. Jednym z takich obiektów jest pałac w Kozłowicach, który w tej chwili popada sukcesywnie w ruinę. Kilka lat temu pojawiła się nadzieja dla kilku podobnych budowli położonych na terenie pow. oleskiego. Niemniej konkretnych ruchów w tym zakresie nie widać.  Dlatego to pobudziło mnie, aby nieco wspomnieć o pałacyku w Kozłowicach.




  Kozłowice (niem. Koselwitz) – duża wieś, położona w województwie opolskim, w powiecie oleskim, w gminie Gorzów Śląski. Z Kozłowicami związane są trzy przysiółki: Czerwone Osiedle, Dęby i Siwe Osiedle. W Czerwonym Osiedlu znajduje się kopalnia iłów dolnojurajskich, na bazie której działa cegielnia.




W latach 1945–1954 miejscowość była siedzibą gminy Kozłowice. W latach 1975–1998 miejscowość należała administracyjnie do województwa częstochowskiego.

Nazwa wsi pochodzi od polskiej nazwy zwierzęcia domowego - kozła. Ze względu na polskie pochodzenie w akcji germanizacyjnej nazw miejscowych i fizjograficznych na Górnym Śląsku, nadano zgermanizowaną nazwę Koselwitz. Potem nazistowska administracja III Rzeszy - 29 lipca 1936 zastąpiła nową, całkowicie niemiecką nazwą "Josefshöhe". 15 marca 1947 r. nadano miejscowości polską nazwę Kozłowice. Jednak podobnie jak to było po plebiscycie większość mieszkańców po wojnie, po mimo tego, że pozostali na swojej ziemi czuli się bardziej Niemcami niż Polakami. 

W tej chwili przez wieś przebiega nowa droga powiatowa łącząca Olesno i Gorzów Śląski. Jeszcze w latach 80-tych kursowały pociągi  napędzane parowozami, bowiem Kozłowice położone są przy dawnej linii kolejowej z Olesna do  Praszki. Z kolei z Praszki (już po polskiej stronie) kursowały pociągi kolei wąskotorowej do Wielunia-Dąbrowy. W tej chwili torowisko jest zlikwidowane, natomiast parowóz z ówczesnym taborem można oglądać w Praszce nieopodal Rynku. Podobnie było wcześniej z koleją z Praszki do Olesna. Tu istniała  kolej wąskotorową już w 1899 r., ale po plebiscycie w 1928 r. przebudowaną ją na normalnotorową (obecnie rozebrana). Do niedawna w Kozłowicach można było jeszcze oglądać budynek stacyjny. 


Parowóz Ty42-99 na stacji końcowej w Praszce z pojedynczym wagonem i kursem do Olesna. Zdjęcie pochodzi ze zbiorów p. Romana Ficka i znajduje się na str. [dolny-slask.org.pl]

Wracając do samego pałacu, to początek budowy jest do końca nieznany, natomiast jego niemal całkowita  przebudowa miała miejsce w 1901, kiedy nadano mu eklektyczny styl. 


Obecny pałac  zbudowano dla właściciela miejscowej huty. Po drugiej wojnie światowej został przejęty przez państwo. Upaństwowiony budynek pełnił przeróżne funkcje, część jego pomieszczeń przeznaczono na biura, w innych urządzono przychodnię, wewnątrz budynku była również sala bankietowa.

























Pałac murowany z cegły, potynkowany, podpiwniczony, wzniesiony na planie prostokąta, dwukondygnacjowy z zagospodarowanym poddaszem, nakryty wysokim dachem czterospadowym wykonanym z dachówki. Bryłę pałacu urozmaicają liczne ryzality zwieńczone neorenesansowymi szczytami oraz niewielka, kwadratowa, trzykondygnacyjna wieża w narożniku południowo-wschodnim. W elewacji ogrodowej duża przeszklona weranda. Elewacje mocno uproszczone, zachowały obramowania otworów okiennych. Okna na parterze prostokątne, na piętrze zamknięte łukiem odcinkowym. Główne wejście umieszczone asymetrycznie, poprzedzone schodami, prowadzące do hollu, za którym znajduje się klatka schodowa. Schody oraz pomieszczenia wyższych kondygnacji przebudowane w drugiej połowie XX w. Na parterze zachowane sufity z dekoracją fasetową, oryginalna stolarka oraz jeden z kominków.

W tej chwili budynek opuszczony i częściowo zabezpieczony przed wejściem osób postronnych, poprzez zabicie okien na parterze płytami OSB. Jednak ulega powolnej dewastacji. Przed pałacem znajduje się podjazd. W pobliżu niewielki park oraz budynki gospodarcze, wśród których wyróżnia się dawna gorzelnia. 


Pałac nie jest wpisany do rejestru zabytków. Powinno się to szybko zmienić, ponieważ jest to obiekt wart zachowania i objęcia ochroną konserwatorską. Czy tak się stanie? Nie wiadomo. 

Jak wspomniałem na początku 2015 r. powiało nadzieją w gm. Gorzów Śląski, kiedy to pojawił się inwestor z Niemiec i kupił hurtem kilka obiektów, co do których miał konkretne plany. Gorzowski dworek i kozłowicki pałac miały być jak nowe już w roku 2016. Waldemar Matheja kupił  dworek w Gorzowie Śląskim (za 110 tys. zł), pałac w Kozłowicach (500 tys. zł), dawną szkołę w Zdziechowicach (75 tys. zł), a także dawną masarnię i warsztaty w Zdziechowicach (50 tys. zł).



 Na oku ma jeszcze inne nieruchomości w gminie. W dworku w Gorzowie Śląskim wspomniany inwestor chce otworzyć centrum chirurgii plastycznej i szczękowej. W pałacu w Kozłowicach ma być luksusowy dom spokojnej starości z apartamentami dla seniorów, restauracją i hotelem. W Zdziechowicach mają być ośrodki rehabilitacyjne. 

Od czasu zakupów przez nowego inwestora upłynęło ponad dwa lata, natomiast w terenie inwestycji nie widać. Czyżby lokata kapitału w nieruchomości? Czas pokaże. 

A tymczasem zapraszam do odwiedzenia pałacu w sąsiednich Pawłowicach: Pawłowice - pałac

Źródła: pl.wikipedia.org
            www.nto.pl
            www.palaceslaska.pl

środa, 2 sierpnia 2017

Rzucewo - Osłonino: zabytkowa Aleja Lipowa

Dzisiejszy post będzie raczej mało optymistyczny i pełen przykrości. Niemal we wszystkich przewodnikach Pomorza,  Aleja Lipowa polecana jest jako atrakcja turystyczna, której nie można pominąć. Wszak według legendy cała Aleja Lipowa o długości ok. 2 km. powstała z inicjatywy samego króla Polski Jana III Sobieskiego. Oprócz sędziwych drzew trakt ten miał odpowiednio przygotowane podłoże. Główna droga była przystosowana do poruszania się powozów, natomiast boczne trotuary oddzielone rzędem lip służyły spacerowiczom i okolicznej ludności do wygodnego przemieszania się pomiędzy Osłoninem a Rzucewem. Dlatego, że oprócz samego pałacu były tu zabudowania dworskie, gdzie służyły ludzie z okolicznych miejscowości. 


Alej Lipowa 

Po odwiedzeniu puckiego punktu informacji turystycznej i zaczerpnięciu zaktualizowanej wiedzy postanowiłem udać się do Rzucewa po raz kolejny z dwóch powodów. 



By zobaczyć Osadę Łowców Fok, której nie widziałem, ponieważ powstała kilka lat temu, oraz chciałem zobaczyć zabytkową Alejeę Lipową w fazie kwitnienia. Na deser pozostawiłem sobie Osłonino, a szczególnie Klif Osłoniński. 


Osłonino - klif

Pierwsze rozczarowanie to droga dojazdowa do Rzucewa, która odbija od drogi powiatowej, łączącej Puck i Żelistrzewo. Natomiast  po dobrych kilku latach nieobecności, bardzo przygnębia stan zdrowotny drzew i droga prowadząca z Rzucewa do Osłonina. Pomimo tego, że przebiega tędy znakowana trasa rowerowa i szlak turystyczny, to na ogół nikt tędy rowerem nie jedzie, ponieważ ze względu na dziury, wyrwy i nierówności w nawierzchni drogi, rowerzyści omijają tę jakże cenną  atrakcję turystyczną. Niestety wszystkie instytucje odpowiedzialne za stan Alei Lipowej, począwszy od sołectwa, władz gminy, powiatu i inne, a na konserwatorze zabytków kończąc, pozwalają na to, by ta sławna i piękna aleja za kilka lat przestała istnieć. A szkoda, bo przetrwała najgorsze czasy a w dobie obecnej raczej nikt nie zabiega o to, by mogła przetrwać kolejne lata. 


 Niedawno pracownicy Nadmorskiego Parku Krajobrazowego przeprowadzili inwentaryzację, która miała ocenić faktyczną kondycje drzew wchodzących w skład Alei Lipowej od Osłonina do Rzucewa. 

Ocenia się, że Aleja Lipowa biegnąca od Rzucewa do Osłonina jest jedną z najpiękniejszych alei przydrożnych w województwie pomorskim. Jej wiek sięga II połowy XVIII wieku i jak głosi legenda do jej powstania przyczynił się Jan III Sobieski, mający w posiadaniu majątek w Rzucewie. Aleję tworzy ponad 300 drzew, wśród których przeważają lipy i klony zwyczajne, występują także dęby i kasztanowce. Wiek i wymiary drzew są zróżnicowane, ponieważ sadzone były w różnych okresach czasu. Najgrubsze drzewo osiąga wymiary ok. 8 m obwodu na wysokości 1,3 m. Cała aleja została wpisana do rejestru pomników przyrody w 1955 r. Pierwotnie aleja miała postać czterorzędową z dwoma szpalerami drzew posadzonymi po obu stronach drogi. Obecnie wiele z tych sędziwych drzew wypadło w wyniku chorób i uszkodzeń mechanicznych a także długoletniego zaniechania zabiegów pielęgnacyjnych. Proces ten będzie szybko postępował z uwagi na wiek i stan zdrowotny najstarszych drzew, stanowiących cenne siedlisko dla wielu gatunków grzybów (w tym porostów), bezkręgowców, drobnych ssaków i ptaków drapieżnych.

Inwentaryzacja zabytkowej alei lipowej miała na celu wykazanie obecności gatunków chronionych jak również ocenę stanu zdrowotnego tworzących ją drzew. Podczas prac terenowych prowadzonych w październiku i listopadzie przez pracowników Nadmorskiego Parku Krajobrazowego i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku, szczególną uwagę zwracano także na uszkodzenia mechaniczne drzew, dziuple i martwe konary, uszkodzenia pni przez szkodniki owadzie oraz na materiał organiczny opadły pod drzewami.


W wyniku inwentaryzacji stwierdzono obecność wielu gatunków porostów chronionych, zagrożonych wymarciem i wymierających (na podstawie „Czerwonej Listy Roślin i Grzybów Polski”) takich jak m.in.: wabnica kielichowata (Pleurosticta acetabulum), obrostnica rzęsowata (Anaptychia ciliaris), odnożyce – mączysta (Ramalina farinacea), jesionowa (R. fraxinea), kępkowa (R. fastigiata). Gatunkiem licznie występującym na prawie wszystkich drzewach była mąkla tarniowa (Evernia prunastri) objęta w Polsce ochroną częściową. Zanotowano ponadto obecność kilku innych gatunków porostów, nie objętych ochroną gatunkową, ale uznanych za rzadkie lub narażone na wymarcie np. otocznica lśniąca (Pyrenula nitida) i otwornica misecznicowata (Pertusaria hymenea).

W trakcie inwentaryzacji drzew w alei nie udało się znaleźć gatunków owadów objętych ochroną, natomiast stwierdzono obecność szkodników owadzich żerujących pod korą i w drewnie, znacznie obniżających stan zdrowotny drzew.

Wiele drzew nosiło ślady dawnych zabiegów pielęgnacyjnych polegających m.in. na wypalaniu wnętrza dziupli, zakładaniu betonowych plomb oraz przycinaniu konarów. Niektóre ze starszych drzew posiadają bardzo duże ubytki drewna w postaci dziupli i kominów, w wielu przypadkach zajmujących większość przekroju drzewa.





Aleja w Rzucewie zwana „Aleją Sobieskiego” jest nie tylko obiektem cennym ze względów przyrodniczych, ale stanowi razem z pałacem w Rzucewie, unikalną krajobrazowo i kulturowo całość, o którą warto zadbać. 


Z czterech rzędów drzew pozostały tylko dwa

Puki co, przewrócone drzewa na wskutek wichur oraz starości leżą tuż obok jezdni i zagrażają bezpieczeństwu pieszych, rowerzystów oraz zmotoryzowanych. Ponadto stan drogi pozwala chyba tylko na bezpieczna jazdę dla samochodów terenowych lub wojskowych. A przecież mogło by być inaczej. Co się stanie dalej z zabytkową Aleją Lipową Jana  Sobieskiego? Boje się o tym myśleć.

Źródła: http://pomorskieparki.pl