sobota, 4 maja 2024

Mikulczyce - to już 101 lat od tragedii w kopalni „Abwehr”

Warto robić zdjęcia i czasem odwiedzić miejsca, w których już byliśmy. Dlaczego? Ponieważ świat i otoczenie cały czas się zmienia. Jeszce 10 lat temu teren byłego PGR-u Wesoła w Mikulczycach wyglądał zupełnie inaczej. 

Odsyłam to wpisu: Zabrze Milkulczyce - PGR Wesoła






Jednak chciałbym się odnieść do tragedii, która wydarzyła się ponad 100 lat temu. O tym wydarzeniu informuje nas jedynie obelisk, stanowiący ślad przeszłości i tragedii jaka dotknęła wtedy rodziny górnicze z Mikulczyc, Rokitnicy oraz okolicznych miejscowości. 




Katastrofa górnicza w kopalni Donnersmarckhütte, do której doszło 10 stycznia 1923 roku na terenie kopalni węgla Donnersmarckhütte znajdującej się w Mikulczycach, ówcześnie w granicach Republiki Weimarskiej. W wyniku awarii lokomotywy kolei dołowej doszło do pożaru podziemnego wyrobiska, w którym śmierć poniosło 45 górników.


Zaistniała sytuacja miała miejsce między godziną 19:30 a 20:00 na głębokości 282 m pod ziemią w pokładzie „Hugo” doszło do awarii napędzanej benzolem lub benzyną lokomotywy kolei podziemnej. W trakcie jazdy w maszynie pękła śruba, której fragmenty uszkodziły łożysko wału korbowego, wskutek czego tłok wypadł z cylindra, uszkadzając przewód łączący napęd ze zbiornikiem paliwa. To z kolei doprowadziło do wycieku paliwa, a następnie jego eksplozji. Spowodowało to wybuch pożaru, który ze względu na uszkodzenie rurociągu transportującego sprężone powietrze był dodatkowo podsycany i bardzo szybko się rozprzestrzeniał, obejmując kolejne korytarze kopalni. W następstwie pożaru drewniana obudowa wyrobiska szybko uległa zawaleniu. Fedrujący w rejonie zdarzenia górnicy uciekali nieużytkowaną pochylnią łączącą pokłady 280 i 380, jednak była ona częściowo przysypana i wymagała udrożnienia. 


Natychmiast po zdarzeniu rozpoczęła się akcja z udziałem ratowników górniczych, strażaków oraz z zaangażowaniem miejscowych szpitali i lecznic. Według różnych doniesień prasowych jeden z górników opuścił wyrobiska o własnych siłach, a dwaj zostali wydobyci podczas akcji ratunkowej bądź też dwóch górników uratowało się dzięki dotarciu do tamy wentylacyjnej tuż przed jej zamknięciem w celu zatrzymania rozprzestrzeniania się pożaru


Początkowo podjęto próby ugaszenia pożaru. Wkrótce jednak kierownictwo kopalni oraz rzeczoznawcy uznali, że ze względu na okoliczności żaden z poszukiwanych górników nie mógł przeżyć wypadku[5]. W sobotę 13 stycznia górnośląska prasa (m.in. „Katolik” i „Der oberschlesische Wanderer”) opublikowała listę ofiar katastrofy. Początkowo podawano liczbę 43, 45 lub 46 ofiar. Ostatecznie potwierdzono śmierć 45 osób. 



17 stycznia odbyły się pogrzeby pierwszych trzech ofiar, których ciała udało się wydobyć z kopalni: Franza Boretzkiego i Franza Lukoschka z Mikulczyc oraz Emanuela Hutki z Wieszowy. Dopiero po półtora roku, w drugiej połowie sierpnia 1924 roku, możliwe było zejście w miejsce katastrofy w celu wydobycia zwłok kolejnych ofiar. Do 29 sierpnia udało się wydobyć łącznie 19 ciał; do pozostałych dostęp uniemożliwiło powstałe w trakcie pożaru zawalisko. 30 sierpnia odbył się uroczysty pogrzeb zmarłych górników, który rozpoczął się w kopalnianej cechowni. Ich ciała zostały złożone w zbiorowej mogile na cmentarzu przy obecnej ul. Gabrieli Zapolskiej w Zabrzu-Mikulczycach (zlikwidowanym w latach 50. XX wieku.



W 1925 roku przy mogile na mikulczyckim cmentarzu ustawiono pomnik upamiętniający ofiary katastrofy, składający się z pomalowanych na czarno płyt z piaskowca, z krzyżem z figurą Chrystusa w części centralnej oraz tablicami z nazwiskami dwudziestu siedmiu poległych górników i symbolami kupli po bokach[13]. Prawdopodobnie krótko po II wojnie światowej pomnik został uszkodzony – inskrypcja w języku niemieckim informująca o katastrofie oraz niemiecko brzmiące imiona ofiar zostały skute. W 2021 roku pomnik został odrestaurowany, na szklanych przeźroczystych płytach odtworzono imiona górników, ich ciała zaś ekshumowano i przeniesiono na cmentarz komunalny przy ul. Pokoju w Zabrzu.


Obecnie nie wiele widać 

Również w 1925 roku, w okolicy folwarku Wesoła (niem. Vorwerk Wesolla) znajdującego się między Mikulczycami a Rokitnicą, nad orientacyjnym miejscem katastrofy ustawiono obelisk o wysokości ok. 2 m upamiętniający ofiary, których ciał nie udało się wydobyć na powierzchnię (18 osób).


Niestety napisy przez ostanie lata uległy degradacji. Zdjęcie sprzed 10 lat 

Z niego także w ramach akcji „odniemczania” Górnego Śląska usunięto napisy w tym języku. Po wojnie w miejscu folwarku działał PGR Wesoła, a znajdujący się na uboczu pomnik przez lata pozostawał zapomniany. Współcześnie znajduje się na terenie Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, został odnowiony i wyeksponowany dzięki utworzeniu dookoła niego małego skweru.


Zdjęcie pomnika i strefy (KSSE) sprzed 5 lat 

Upamiętnieniem ofiar katastrofy w kopalni Donnersmarckhütte jest również nazwa jednej z ulic w Zabrzu-Mikulczycach – ulica Poległych Górników. 


Odnowiony pomnik w parku Gabrieli Zapolskie w Malczycach [fot. Wikipedia]

Polecam jeszcze jeden temat, który dotyczy tego terenu: Zabrze-Mikulczyce: podobóz KL Auschwitz – „Hindenburg”.

Źródła: Wikipedia 


środa, 17 kwietnia 2024

Palowice - wieża i staw Gichta

Staw Gichta w Palowicach to jedno z bardziej  malowniczych miejsc na Górnym Śląsku. Należy do największych zbiorników położonych w tutejszym kompleksie leśnym.  Staw jak pozostałe inne zbiorniki -  zlokalizowany jest w okolicach miejscowości Palowice, między Żorami a Orzeszem. To teren, który kryje w sobie modre oczka stawów, urządzonych wieki temu ludzką ręką na rzeczce Rudzie oraz innych ciekach wodnych. Obszar ten jest często nazywany Pojezierzem Palowickim. Wchodzi on w skład Parku Krajobrazowego Cysterskie Kompozycje Krajobrazowe Rud Wielkich. 


Staw Lanuch (Gichta) to obszar o bogatej historii i przyrodniczym pięknie, znajdujący się na granicy Żor, Palowic i Szczejkowic, w gminie Czerwionka-Leszczyny 



Różnorakie rodzaje kaczek 



Szlak do Żor 







Atrakcje przyrodnicze 



W lesie, nad stawem Gichta, znajduje się ceglana wieża wyciągowa. Ta wieża, zwana jest Gichtą i służyła do wyciągania za pomocą ręcznego dźwigu darniowej rudy żelaza, węgla drzewnego i topników na sporą wysokość. Następnie te materiały były używane do zasypywania cylindrycznego wielkiego pieca, który znajdował się w pobliżu. Wieża powstała w latach 30. XIX wieku i ma imponujące rozmiary: 15 metrów wysokości, a wnętrze ma wymiary 610 na 775 cm. Jej mury mają prawie metr grubości.










Huta „Waleska”, która działała w tym rejonie Śląska, miała swoją poprzedniczkę prawdopodobnie już w XVIII wieku. Pracowały tutaj dwa wielkie piece i odlewnia żelaza. Nazwa huty pochodzi od imienia córki właściciela, Franciszka Wincklera, który był jednym z najwybitniejszych przedsiębiorców tamtych czasów. 







Obok stawu Gichta przebiega Szlak Początków Hutnictwa, prowadzący z Żor przez Szczejkowice do Rybnika. To również obszar, który można odkryć na rowerze, korzystając z licznych ścieżek rowerowych w okolicy, ale także pieszo lub konno.  Wybór należy do was. 




wtorek, 19 marca 2024

Jaśliska - zaszyta wieś w Beskidzie Niskim i deskale

 Dzisiaj chciałbym powrócić do jesiennej wycieczki na koniec świata, albowiem Beskid Niski, to nie Tatry czy nawet Bieszczady. Tu nie ma tłumów, a nawet w ciągu całego dnia trudno uraczyć turystę na szlaku. Architektura niewyszukana, ale piękna i autentyczna, podobnie jest z ludźmi.  


Jaśliska to obecnie wieś, a niegdyś miasteczko leżące na trakcie węgierskim – ruchliwym w przeszłości szlaku handlowym. Zachowało ślady dawnej świetności i wydaje się mieć potencjał ponownego rozkwitu, tym razem turystycznego i kulturalnego. Położone w dolinie rzeki Bełczy, otoczone lasami, szlakami rowerowymi i trasami narciarskimi, zachwycające uroczymi zabytkowymi domami oraz kapliczkami, a nade wszystko unikatowymi piwnicami pozostałymi po składach transportowanych tędy win z Węgier. 

Jeśli chodzi o samą miejscowość, to zasłynęła z kilku produkcji filmowych, ale na ogół nikt nie kojarzy jej z tymi filmami. Jest w okolicy nawet kilka gospodarstw agroturystycznych, gdzie można się zatrzymać i pozwiedzać okoliczne miejscowości. 

Natomiast same Jaśliska nazywane są "Podkarpackim Hollywood", gdyż to właśnie tutaj  kręcono  sceny do „Gwiazdy Piołun” – opowieści inspirowanej ostatnimi momentami życia Stanisława Ignacego Witkiewicza i Czesławy Oknińskiej. Poza tym zawitał tu także Dariusz Jabłoński, zauroczony „Opowieściami galicyjskimi” Andrzeja Stasiuka. Tutejszy klimat oraz osobliwa drewniana architektura spowodowała, że w Jaśliskach kręcono także film „Wino truskawkowe”.  


Rynek i Ratusz w Jaśliskach 

W kolejnych latach Jaśliska wystąpiły w innych polskich i zagranicznych produkcjach. Kręcono tu zdjęcia do „Wołynia” Wojtka Smarzowskiego, czarnej komedii „Wielkie zimno” w koprodukcji polsko-francusko-belgijskiej z udziałem Jean-Pierre’a Bacri oraz „Twarzy” Małgorzaty Szumowskiej. 

Miano polskiego Hollywood przylgnęło do Jaślisk wraz z sukcesem filmu Jana Komasy – „Boże Ciało”. Dzięki tej produkcji, uhonorowanej wieloma nagrodami i nominacją do Oscara, magiczna miejscowość w Beskidzie Niskim ożyła i przyciąga miłośników kina, którzy chętnie odwiedzają miejsca, gdzie film był nagrywany.

 Najnowszą produkcją kręconą w Jaśliskach był „Wróbel” Marcina Janosa Krawczyka, którego premiera odbyła się w 2021 r. 






Jaśliska jednak zwróciły uwagę takze twórców sztuki, a mianowicie mam tu na uwadze prace na drewnianej ścianie, zwanej jako deskale. 
Ta oryginalna nazwa nawiązuje do malarstwa na murowanych budowlach znane jako murale. Twórca tego typu malarstwa jest znany na Podkarpaciu - Arkadiusz Andrejkow.


Pomimo, że na razie maluje na drewnianych ścianach głownie na Podkarpaciu, artysta wyznaczył sobie cel, żeby wykorzystywać stare drewniane budowle i malować sceny  z życia ludzi, które odchodzą w zapomnienie. Chce wyruszyć wzdłuż wschodniej ściany i malować aż do Podlasia i Suwałk. Osobiście życzę panu Arkadiuszowi dużo udanych projektów, a przy okazji może uda się je kiedyś zobaczyć. 


Urocza drewniana zabudowa Jaślisk  









Warto wspomnieć, że pewną ciekawostką jest fakt, iż pozostało tutaj sporo kamiennych piwniczek, w których przechowywano wino i być może będzie to kolejna atrakcja turystyczna. Czy wino było produkowane tutaj? Trudno powiedzieć, raczej piwniczki były wykorzystywane do magazynowania wina, wszak Jaśliska leżały na winnym szlaku z Węgier do Małopolski i dalej w głąb Polski. 

Polecam serdecznie, aby choć na chwilkę się tu zatrzymać. Warto odwiedzić także kultowy bar "Czeremcha" oraz najbliższe okolice, gdzie krajobrazy bywają rozbrajające i wprowadzają w nostalgię.  





Łoscypki oraz zentyca najwyższa klasa i kupione na miejscu 



 

Na kolibie 


Niestety ze względu na dym w kolibie foto mało ostre ;)