Krzeszów - Harańczykowa Góra - Jaworzyna - Leskowiec - Gancarz - Targoszów - Krzeszów.
Opisując atuty Suchej Beskidzkiej, dla mnie najlepszym jej atutem jest położenie, skąd można planować dogodne wycieczki w różne okoliczne góry. Stąd mamy rozmaite możliwości wyjścia w pobliskie pasma, bo tuż obok mamy Beskid Żywiecki, Makowski (Średni) oraz dogodne wyjście w Beskid Mały.
Dzisiaj proponuję pieszą wycieczkę, czerwonym szlakiem z Krzeszowa do schroniska "Leskowiec" i powrót żółtym szlakiem do Krzeszowa przez Targoszów.
Może na początek trochę historii.
Krzeszów - wieś w południowej Polsce, w gminie Stryszawa (powiat suski, województwo małopolskie), położona w odległości 13 km na zachód od Suchej Beskidzkiej. Ludność: 1618 mieszkańców. Krzeszów leży na wysokości 420-580 m n.p.m. na pograniczu Beskidu Małego oraz Beskidu Makowskiego.
Krzeszów został założony przez oświęcimskich książąt około 1333. W 1340 liczba mieszkańców Krzeszowa wynosiła około 150 osób. Pierwszy zachowany zapis potwierdzający istnienie miejscowej parafii w Krzeszowie pochodzi z 1355. Jest jednak bardzo prawdopodobne, że krzeszowska parafia została erygowana już wcześniej. Wieś była siedzibą Wajdów (wojewodów wołoskich). Krzeszów, przed rozbiorami, był znanym na całą Polskę ośrodkiem produkcji gontów, którymi pokrywano dachy. [Wikipedia]
Zatem, na szlak!
Po drodze trochę starej, małopolskiej zabudowy.
Natomiast szlak prowadzi przeuroczą ścieżką, wyprowadzającą na widokowe łąki.
Po drodze mijamy bardzo pogodną Mućkę.
Po drodze towarzyszą Jaskry, Storczyki i inne kolorowe kwiatuszki.
Szlakiem w najlepsze płynie sobie woda z powyższego źródełka.
Z rozległych łąk roztaczają się piękne widoki na Beskid Wysoki.
Po drodze mijamy rożne polanki, z których przedzierają się widoczki: to na Role - przysiołek Targoszowa lub w przeciwną stronę w kierunku Śleszowic.
Na dole widac górę Żurawnicę z widocznym kościołem w Krzeszowie
Pasmo Beskidu Małego w kierunku Żywca.
Widok na Podpagórek, należący do Tarnawy Górnej. W tle Pasma Beskidu Makowskiego już za Skawą
W Dolinie rozpanoszył się Niedźwiedzi Czosnek
Solo
Schronisko Leskowiec.
Historia schroniska na Leskowcu
W 1926 roku w Wadowicach powstało Koło Oddziału Babiogórskiego w Żywcu Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Pierwszą poważną i jak się okazało bardzo trafną inwestycją wadowickiego Koła była budowa schroniska. Wiosną 1932 roku wykupiono od jednego z gospodarzy ze wsi Targoszów podszczytową część hali na Jaworzynie. W 1933 roku w ciągu zaledwie trzech miesięcy wybudował schronisko cieśla z Targoszowa Jan Bargiel. Koszt budowy wyniósł 12 000 złotych, na które składały się dotacje własne Koła PTT w Wadowicach oraz Zarządu Głównego PTT. Oddział PTT w Żywcu przekazała dla obiektu część wyposażenia ze schroniska na Markowych Szczawinach. Budowę schroniska nadzorował osobiście Czesław Panczakiewicz. Uroczyste otwarcie obiektu miało miejsce 3 września 1932 roku, a inauguracja pierwszego sezonu narciarskiego niespełna dwa miesiące później - 1 listopada. 3 września 1933 roku poświęcenia schroniska dokonał ks. Edward Zacher, katecheta Karola Wojtyły i przyszłego papieża Jana Pawła II. "Pod szczytem drewniany domek na podmurowaniu, zupełnie prosty i zwyczajny, nie chorujący na stylowość. To było pierwsze w tej części Beskidu Małego schronisko" - tak wspominał swą obecność na otwarciu Władysław Krygowski, działacz PTT. Ponieważ schronisko "pękało w szwach" w 1934 roku dobudowano do niego jadalnię i powiększono kuchnię.
Pierwszym gospodarzem schroniska, od 1932 do 1938 roku był Franciszek Byrski. Po nim przyszedł Jan Targosz z żoną i prowadził go do 1945 roku. W czasie okupacji funkcjonowanie schroniska podlegało bielskiemu towarzystwu "Beskidenverein". Wycofujące się w 1945 roku oddziały Volkssturmu, mające za zadanie spalić schronisko, zostały przez gospodarza tak uraczone bimbrem, że "zapomniały" schroniska podpalić. Nie było to jedyne schronisko w Beskidach uratowane w ten sposób. W 1946 roku krótko gospodarzem schroniska był Stefan Bargiel, a po nim od 1947 roku Jan Rzycki z żoną. W latach 1955-58 schronisko prowadził Wiesław Szafrański z żoną, a po nich przejął je Władysław Korzeń, prowadząc go do 1970 roku. Najdłużej dotąd gospodarzami byli Maria i Kazimierz Malarzowie - do 1996 roku. Od tego roku gospodarzą na Leskowcu Halina i Jan Lizakowie. Obecni gospodarze gruntownie wyremontowali i rozbudowali schronisko, przystosowując go do zwiększającego się w tym rejonie ruchu turystycznego, a obsługę turystów dostosowali do ich również rosnących wymagań.
( Z historii schroniska)
Widok z okna.
Po wyczerpującej wędrowce w piękny i ciepły dzień - nagroda. :)
Hrabskie Buty. Co to jest?
Poniżej góry Leskowiec (922 m), na zboczu schodzącym w dół do wioski Rzyki, zostały znalezione płyty z rzeźbionymi śladami w piaskowcu i imiennych nazw Bütow hr. Mery Wielkopolska i Roman baron Taube roku (1898) oraz nazwiska wyryte hr. Adam Potocki (rok 1846).
Jako właściciele tych dóbr na pamiątkę zdobycia Leskowca - kazali wykuć takie tablicę. Potocki w 1846 r, większa i Taube w 1898 roku. Miejscowa ludność z tego powodu nazywała Leskowiec Hrabskimi Butami.
Zwycięzcy prawdopodobnie nie byli doświadczonymi podróżnikami ich wycieczka na Leskowiec była okazjonalana.
Płyty nie znalazły jednak szacunku u miejscowych pasterzy, którzy gdzieś zawieruszyli te tablice i przez wiele lat po nich ślad zaginął.
Jenak niespełna dziesięć lat temu przypadkowo zostały niedawno znalezione. Aby zabezpieczyć płyty przed zniszczeniem lub przed wandalami w 2004 dostarczono je w pobliże schroniska PTTK "Leskowiec", gdzie można je w tej chwili tu podziwiać. Niewątpliwie jet to bardzo cenny okaz dla turystów i gości odwiedzających schronisko na Groniu JPII.
Rogacz tuz obok schroniska, pod którym są wspominane tablice.
Dziki Bratek
Czas na powrót.
Zielone i zdrowe Jodły.
Widok na Beskid Wysoki z widoczna królowa Beskidów.
Szlak i widoki naprawdę zapierają dech w piersiach.
Czarna Góra w tle, tędy prowadzi zielony szlak z Gibasów do Suchej.
Ludzie w Targoszowie.bronią się przed nieproszonymi gośćmi w różny sposób.
Od kapliczki górniczej, znów szlak podąża rozległymi łąkami.
W tle Żurawnica na Krzeszowem
Już blisko do finału. Jeszce tylko mały zakos przez lasek i zejście do wioski.
Dwóch barci, którzy jeszcze są na chodzie.
Finito. Teraz trzeba się wrócić przeszło kilometr po auto. Wycieczka przepiękna. Pełna widoków, że nie wspomnę o śpiewie ptaków i towarzyszących, szemrzących strumykach.
Chciałoby się krzyknąć " O ja, maluch"! [odnośnie zdjęcia na samym już końcu] :) Fajne szlaki, jesienią w okolicach Leskowca było istne zatrzęsienie grzybów :D Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDzięki za wizytę. :)
UsuńMożesz troszkę więcej powiedzieć o tych grzybach? Jakie i konkretnie gdzie?
Byłam kilkukrotnie w tym rejonie. Na Leskowcu i na Groniu Jana Pawła. Jak to dobrze mieć rodzinkę w okolicy :)
OdpowiedzUsuńSię ma to szczęście, że potem w góry blisko. :)
Usuńtruly gorgeous views. love the trail and the cute cow. very nice.
OdpowiedzUsuńThe cow is really beautiful. The weather was a miracle. :)
OdpowiedzUsuńwycieczka piękna ale...
OdpowiedzUsuńgotów jestem się pokłócić o tę "starą, małopolską zabudowę" - to koszmarek zaadaptowany na nasze tereny już w czasie międzywojnia. Tania, licha robota. odpowiednik "klocka z płaskim dachem" masowo budowanego za czasów PRL (bo był stosunkowo tani i nie rzucał się w oczy)
Prawdziwie małopolskie, galicyjskie domy, mają ścięte na wysokości fajermurów dachy, i co najmniej jeden wypust w dachu, zwany z ludowa "jaskółką", mają też ganek i są dzielone symetrycznie wzdłuż krótszej osi.
Może masz i trochę racji w kwestii tej zabudowy, ale to i tak nieliczne , które pozostały. :P Reszta dopiero jest koszmarna. ;)
UsuńAle fajna fotorelacja :)
OdpowiedzUsuńA ta krowa jest najlepsza muuuuuuuu :P :P :P
pozdrawiam!
Krowy są na ogól sympatyczne, ale ta jest bardzo przyjazna. :)
UsuńPozdrawiam :)
Piękna pogoda sprzyja wędrówkom po górach, a wspaniałe widoki, które pokazałeś zachęcają do wyjścia z domu i udania się na szlak. Trochę żałuję, że nigdy nie wybrałam się na wędrówkę w tej okolicy. A trzeba przyznać, że często przejeżdżam tamtędy jadąc w stronę Zakopanego czy Sącza. Dzięki za przybliżenie ciekawej okolicy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Góry dla mnie każde maja swój niepotarzany urok. Choć te typu alpejskiego wywołują jakby większa fale zadowolenia. :) Z kolei te niższe wywołują wewnętrzny spokój i ukojenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuje za odwiedziny. :)
Jak widać, nie taki mały ten Beskid Mały. Bardzo lubię to pasmo. Świetnie nadaje się na całodzienne wycieczki. Duża różnorodność tras i widokowe polany. Pięknie opisana i pokazana wycieczka. Na pewno zachęciłeś wielu na przejście tego szlaku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oprócz Pienin i Gorców, to BM jest takim moim ulubionym pasmem, gdzie można znaleźć ukojenie. Pomimo tego, że zewsząd blisko, często przez cały dzień nie spotka się trasie żadnego turysty. :)
UsuńPo za tym jest blisko i w miarę komfortowy dojazd. Samochód "prawie" wszędzie można zostawić. Co godzinę jedzie pociąg za Katowic do Żywca. :)
Natomiast z Żywca i Bielska kursują busiki do Makowa przez Suchą. :)
Pozdrawiam również. :)
Bardzo mi sie podobała Twoja wycieczka, taka spokojna, wsród przepięknej przyrody. Wsaniały pejzaż i widok kwitnacych łąk. Co do krowy to ładnie Ci pozowała, ja też lubię fotografować napotkane zwierzaki, mam nawet kilka zdjęć włoskich krów nieco odmiennych od tych jakie się hoduje w Polsce, mimo że się ich boję i nigdy do nich bliżej nie podchodzę. Ciekawa historia z tymi hrabskimi butami, ja kiedy szłam z San Fruttuoso do Portofino napotkałam coś dziwnego i tajemniczego, co mi się teraz przypomniało, mimo kompletnego braku podobieństwa. Do tego mam niejasne wrażenie, że kiedyś bardzo dawno temu już widziałam coś w tym rodzaju, chyba na starym cmentarzu, ale nie jestem pewna. Zrobiłam wtedy zdjęcie, wysyłam link, może byś rzucił okiem co by to mogło być, czy miałbyś jakąś koncepcję? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttps://plus.google.com/photos/113977733476722899989/albums/5583505894434330977/5583506658349913346
Bardzo ciekawy obiekt. Jakby pozostałość po po starej budowli.? Wygląda na tablicę wotywną? Trudno powiedzieć.
UsuńBudowla chyba odpada, to jest raczej na odludziu, żadnych ruin nie widać, z bliska wyglądało to niczym beton ale miało jasno - kremowy kolor, do tego ten kształt i dziwne znaki niczym zrobione czymś ostrym zanim ten materiał stężał, (dlatego mi się to skojarzyło z odciskami stóp). Bardzo mnie zaintrygowało to znalezisko, nawet mi przyszło do głowy że to jakiś żart w rodzaju tych z kręgami w zbożu z których przynajmniej część jest wiadomego autorstwa.
UsuńBardzo ciekawe i i intrygujące, skoro na odludziu? Może jakiś fragment nagrobka?
UsuńPłaskorzeźbiony element w kształcie drzwi, jeśli to kamień, to najprawdopodobniej tuf (miękki, podczas obróbki, twardnieje pod wpływem słońca i powietrza), być może została ona zabrana z jakiegoś cmentarza,coś w rodzaju "drzwi w zaświaty". Szkoda że brak kontekstu tego znaleziska. Zaryzykowałbym "etruski grobowiec" tyle że w Ligurii Etrusków nie było...
UsuńW każdym razie cymesik.
Ps. we Włoszech mnóstwo jest takich "od zawsze" leżących rzeczy, których nikt nie bada bo... mają ważniejsze i cenniejsze rzeczy.
Panowie, dzięki za zainteresowanie! Kontekst jest jak najbardziej, znalazłam to coś przy ścieżce kiedy szłam z Opactwa San Fruttuoso do Portofino przez wzgórze gdzie rozciąga się rezerwat naturalistyczny, pomiędzy punktem zwanym Crocetta a miejscowością Prato, na tyle daleko od ludzkich siedzib że nie sądzę aby ktoś to dżwigał bo i po co? Póżniej pomyślałam, że ma to jakiś związek z opactwem, teraz przyszło mi do głowy żeby poszukać jakiegoś koła zapaleńców z tej okolicy i wysłać im to zdjęcie, może mi odpowiedzą...
UsuńA to link do posta gdzie piszę o tym znalezisku
http://sukienkawkropki.blogspot.com/2012/11/obejrzenie-opactwa-san-fruttuoso-i.html
Świetny pomysł. :) Bo my jedynie możemy sobie pogdybać. ;)
UsuńW obie strony na trasie nie spotkaliśmy nikogo. Było bardzo ciepło ok. 27* C. Pod schroniskiem było opalanie w promieniach słonka. :)Potem jedynie przyszła wycieczka, co jak się okazało, była to wycieczka wagarowa. ;
OdpowiedzUsuńCo prawda Polska to nie Włochy, ale czasami ciekawe zabytki można spotkać.
Pozdrawiam. :)
Już zamarzyłem o takich wycieczkach. No i o zimnym piwie też :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPivko było wyjątkowe, z beczółeczki. :)
UsuńJa też zamarzyłam o takiej wycieczce; na zdjęciach był maj to tylko niecałe TRZY miesiące!!!
OdpowiedzUsuńSzybko zleci. ;)
UsuńUwielbiam takie wycieczki! Malownicze widoki! Już nie doczekam się lata! U mnie niestety ogrom śniegu więc tym bardziej miło mi oglądać Twoją wyprawę :) pozdrowienia zostawiam
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam i dziękuję za wizytę. :)
UsuńGreetings from Ohio! I'm bored to tears at work so I decided to check out your site on my iphone during lunch break.
OdpowiedzUsuńI really like the information you provide here and can't wait
to take a look when I get home. I'm amazed at how fast
your blog loaded on mmy cell phone .. I'm not even using WIFI,
just 3G .. Anyhow, good blog!
Its like you read my mind! Youu appear to know so much about this,
OdpowiedzUsuńlike youu wrote the book in it oor something.
I thhink that you can do with some pics tto
drive the message home a little bit, but other than that,
this is great blog. A fantastic read. I'll certainly be back.
Ciekawy wpis o miejscu, które bardzo dobrze znam, bo na Leskowcu jestem minimum raz w roku :) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuń