Kiedy tu przybyłem po raz pierwszy na przełomie lat 89/90 minionego wieku, widok na cały kompleks gospodarczy mnie zadziwił. Swoją potęgą i obszarem, na którym były usytuowane budynki wzbudzał westchnienie. Po za tym styl i elegancja budowli zaadoptowanych na PGR porażał osłupieniem a zarazem smutkiem. Tak wykwintne budynki przeznaczone na obory, magazyny, stodoły i garaże oraz na sprzęty rolne. Oprócz zrujnowanego zamku najdłużej zapadła mi w pamięci obora położona blisko głównej drogi łączącej Tarnowskie Góry - Pyskowice. Moją uwagę przykuły łukowate sklepienia wsparte na żeliwnych kolumnach. Przecież to piękno samo w sobie! Zrobiłem kilka slajdów, porozmawiałem z pracownikiem gospodarstwa, który opowiadał jak tu kiedyś było i pojechałem rowerem do domu z nadzieją, że zamiast krów, traktorów i błota, zapanuje tu jeszcze sielska arystokratyczna atmosfera, a zamek zarośnięty krzakami powróci do dawnej świetności. I po latach wielu - spełniły się moje nadzieje :)
Po udku PGR-ów w latach 90-tych, cały kompleks podupadał na wartości. Gmina T.G. nie miała pomysłu i środków, by cokolwiek zrobić z tak potężnym obszarem i tyloma budynkami. Pomimo chęci sprzedaży nie było kupców. Aż w 2000 r. zabłysnęła nadzieja dla byłych dóbr Wrochemów. Od tego momentu nastał punkt zwrotny w dziejach powojennego zrujnowanego majątku.
Otóż w 2000 r. śląski przedsiębiorca i miłośnik sztuki Rajner Smolorz i jego żona kupili zamek i przynależne budowle. Cała odbudowa
kompleksu zamkowego rozpoczęła się od obiektów gospodarczych: spichlerza i wspomnianej obory — w której już po 2-latach urządzono lokal
gastronomiczny pod nazwą "Gospoda u Wrochema". I tu się zatrzymamy, a na temat zamku będzie następny post.
Na teren parkingu doprowadza drewniana stylizowana brama z wieżyczkami, na które doprowadzają niestety uszkodzone drewniane stopnie.
Tuż przed wejściem do gospody przygotowano potężny parking.
W tej chwili wejście jest od strony frontowej, natomiast wcześniej główne wejście było od strony szczytowej.
Wejścia pilnują - lub raczej zapraszają gości dwie postacie.
Znaczek (odwrócona niebieska koperta) informuje, że jest to obiekt zabytkowy.
Widok od strony wejścia w kierunku zamku.
Zachodnie skrzydło zamku widziane od strony wejścia na teren gospody.
Wejście główne z zachowanymi herbami rodowymi.
Kolejny obiekt zaadoptowany na potrzeby dla turystów i artystów.
Spojrzenie na inne budowle, które przeszły swoja metamorfozę.
Z uwagi na to, że przybyłem przed oficjalnym otwarciem gospody, nie mam zdjęć wnętrza lokalu. Ale obiecuję, że kiedy zawitam tu po raz kolejny, nadrobię zaległości. Tymczasem powiem, że warto tu się zatrzymać choćby na ziemniaki smażone z boczkiem i cebulką, które kosztują zaledwie 6,00 zł za porcję. Zresztą więcej informacji pod linkiem Gospoda u Wrochema
Wspaniałe jest to, że chociaż część miejsc udaje się uratować przed ruiną. Brawa dla ludzi, którzy podejmują ten trud.
OdpowiedzUsuńMam podobne odczucia :) Tacy ludzie z pasją odzyskali to co na dobrą sprawę buło ju utracone. Pozdr :)
UsuńPowoli ale idzie ku lepszemu.
OdpowiedzUsuńDokładnie! Niemniej sporo jeszcze trzeba zmienić w mentalności społeczeństwa. W dalszym ciągu panuje przekonanie, że nie nie trzeba zbytnio się wysilać, "bo przyjdą i zrobią".
UsuńTo , o czym piszesz, to jakiś cud na skalę kraju! Rzecz , wręcz, niemożliwa! Przeskoczyć przez te wszystkie progi, wykroty i kłody. Dobrze, że się udało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:))))
Wcale nie taki znów cud - niedługo wrócę do dworku w Zgłobicach i pokaże co się tam teraz dzieje.
UsuńNa zdjęciach wygląda ślicznie. Ciekawe miejsce zrobiono.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
We absolutely love your blog and find most of your post's to be what precisely I'm looking for.
OdpowiedzUsuńDo you offer guest writers to write content for you
personally? I wouldn't mind creating a post or elaborating
on a few of the subjects you write about here. Again, awesome web log!